Jesteś w: Inny świat

Obraz obozowego życia w „Innym świecie”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



W łagrze bardzo trudno było dbać o właściwą higienę. Wystarczy powiedzieć, że kąpiel była dozwolona jedynie raz na trzy tygodnie. Do tego celu służył barak-łaźnia. Była to niewielka izdebka, na środku której stała spora kadź z wrzątkiem. Każdy z więźniów otrzymywał dwa cebrzyki z zimną i gorącą wodą oraz malutką kostkę mydła. Przed wejściem do łaźni oddawali ubrania staremu popowi, który wieszał je na żelaznych obręczach, nawlekał żelaznymi haczykami na długi drąg i zanosił do odwszawienia. Po mniej więcej pół godzinie przynosił je z powrotem – ciepłe i sztywne.

Innym ważnym miejscem był tak zwany barak „chudożestwiennoj samodieja tielnosti”, który znajdował się nieopodal kuchni. Wyświetlano w nim filmy i urządzano koncerty, które więźniowie nazywali przedstawieniami. Opiekunem tego baraku był tak zwany „kawecze” (naczelnik „kulturalno-wospitatielnoj czasti”). Funkcję tę mógł sprawować tylko człowiek wolny lub były więzień, po odbytym wyroku, zaliczający się do grupy „bytowników”, czyli pospolitych przestępców. W Jercewie pierwszym wyświetlanym filmem był sowiecki film historyczny, w którym główną rolę grał Michaił Stiepanowicz W. Były aktor odsiadywał wyrok w obozie, więc miał możliwość podziwiania siebie na wielkim ekranie.

Drugim filmem w Jercewie był amerykański „Wielki walc”. Więźniowie patrzyli na ekran z zapartym tchem, z niedowierzaniem szeptali „Czy i my kiedyś pożyjemy jak ludzie?”. Oczywiście przed tym filmem musieli zobaczyć krótki dokument sowiecki o Stalinie. Niektórzy nie byli zadowoleni, że musieli przyjść do baraku, woleliby w miejsce kina dostać dolewkę zupy i kawałek chleba, z którego bardziej by się cieszyli.

Przed każdym koncertem „kawecze” urządzał przesłuchania i próby. Ludzie, którzy z jakiś powodów akurat nie pracowali wycinali z kolorowego papieru ozdoby, którymi dekorowali wnętrze baraku. Na przedstawieniach gromadziły się tłumy więźniów. Żelaznym punktem programu zawsze było propagandowe przemówienie naczelnika, a później do głosu dochodzili więźniowie, którzy posiadali jakikolwiek talent muzyczny. Brylowała wśród nich Tania, była primadonna opery Moskiewskiej. Często jej występ usiłowali zakłócić nieprzychylni jej awanturnicy, przez co kobieta zwykle schodziła ze sceny ze łzami w oczach. Innym wielkim talentem mógł popisać się Wsiewołod Prastuszko – były marynarz leningradzki. Mężczyzna dysponował pięknym barytonem, którym wykonywał tradycyjne rosyjskie szanty. Popularnością cieszył się także Zelik Lejman – Żyd z Warszawy, który dawał koncerty skrzypkowe.

„Kawecze” był także odpowiedzialny za prowadzenie biblioteczki obozowej. Mieściła się ona w niewielkiej komórce obok baraku. To jakie kto dostawał książki zależało od tego, za co dostał wyrok. Na przykład więźniom politycznym wolno było czytać dzieła Stalina i inną literaturę propagandową.

Ważną rolę w życiu codziennym osadzonych pełnił barak techniczny. Zamieszkiwali go więźniowie zatrudnieni według kwalifikacji zawodowych z wolności. Przeważnie byli to ludzie z wyższym wykształceniem, pracownicy administracji obozowej, ludzie cieszący się szeroką gamą przywilejów. W baraku tym panował luz, prycze nie były ściśnięte ze sobą. Więźniowie ci mieli prawdziwe, mocne obuwie, nieprzemakalne kurtki, a nawet własne pieniądze. To właśnie mieszkańcy tego baraku mieli dostęp do kotła „ITR”. Więźniowie ci byli prawdziwą elitą wśród osadzonych w Jercewie, przewyższali pod tym względem nawet „urków”. Podczas gdy w większości baraków wieczorem panowała cisza i strach przed następnym dniem, w technicznym mieszkańcy urządzali sobie partie szachów.

Od czasu do czasu uwaga więźniów skupiała się na baraku „pieresylnym”, czyli tranzytowym. Był on znacznie niższy od pozostałych, ciemny, brudny, z piętrowymi pryczami. Służył on więźniom, którzy zatrzymywali się w Jercewie w drodze do położonych dalej na północ obozów. Zwykle wieczorem zbierał się w tym baraku spory tłum ludzi, ponieważ panowała tam specyficzna atmosfera. Więźniowie z obozu przychodzili do „pieresylnego” z nadzieją, że spotkają swoich znajomych, ale także z czystej ciekawości, chęci porozmawiania z kimś nowym czy pohandlowania. Herling-Grudziński pisał także o innej, bardzo ważnej roli baraku tranzytowego: „(…) spełniał również w naszym obozie rolę Instytutu Badania Koniunktur Politycznych z żywymi wskaźnikami cen pracy niewolniczej i odchyleń ideologicznych w postaci napływających fal więźniów”. W roku 1939 przeważali więźniowie z tak zwanej Wielkiej czystki. Rok później byli to głównie Białorusini, polscy Żydzi, Ukraińcy i Bałtowie. Jeszcze rok później pojawiali się Finowie. Po agresji III Rzeszy na Związek Radziecki przybywało głównie Niemców.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej