Jesteś w: Krzyżacy

„Krzyżacy” – recenzja filmu A. Forda

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Sienkiewicz jest mistrzem opisu i konstruowania historycznej fabuły. Nic dziwnego, że jego dzieło zostało przeniesione na ekran. Dokonał tego Aleksander Ford w 1960 roku, a okazją stała się 550. rocznica bitwy pod Grunwaldem. Jego ekranizacja była pierwszą polską „superprodukcją”, która miała największą widownię w historii polskiej kinematografii. Film znakomicie broni się przed upływem czasu i stanowi doskonały przykład tego, jak powinno się kręcić w tym kraju wysokobudżetowe widowiska. Współcześnie mamy możliwość oglądać obraz po jego cyfrowej rekonstrukcji.

Podobnie jak w powieści w filmie na plan pierwszy wysuwa się wątek polityczno-historyczny oraz równolegle wątek miłosny – najpierw ukazana jest miłość Zbyszka (Mieczysław Kalenik, który wcielił się w tę postać całe życie kojarzony jest z tą rolą) i Danusi (Grażyna Staniszewska), a następnie związek i uczucie łączące Zbyszka i Jagienkę (Urszula Modrzyńska). Wątki te nakładają się na siebie. Ponadto silnie wyeksponowany został wątek Juranda ze Spychowa, w którego rolę wcielił się Andrzej Szalawski. Niezapomniane są także kreacje historyczne przede wszystkim Emila Karewicza jako Władysława II Jagiełły. Mówi się, że aktorzy, którzy zagrali w „Krzyżakach” stali się więźniami tego filmu.

Na uwagę zasługuje scenariusz Jerzego Stefana Stawińskiego oraz Aleksandra Forda, który uczynił z powieści Sienkiewicza kino rozrywkowe, a jednak ambitne, dla którego trudno szukać w dzisiejszej kinematografii porównań. Film swym poziomem nie odbiegał od ówczesnych produkcji amerykańskich. Podkreślić także należy rolę zdjęć Mieczysława Jahody, które świetnie pokazują zarówno sceny walki, jak i skupiają się na emocjach widocznych na twarzach poszczególnych bohaterów.

Najbardziej widowiskową sceną jest oczywiście bitwa pod Grunwaldem – trwa ona około piętnastu minut i złożona jest ze 152 ujęć. Współcześnie w dobie komputeryzacji i komputerowej obróbki zdjęć sceny bitewne zasługują na szczególne uznanie, a śpiewana przez rycerzy „Bogurodzica”, na długo zapada w pamięć. Gdy na ekranie pojawia się idące na Grunwald wojsko, widz czuje i słyszy tętent koni, szczęk zbroi oraz ogrom masy ludzkiej zmierzającej ku śmierci.

Mimo ponad pięćdziesięciu lat, które minęły od nakręcenia filmu wciąż budzi on emocje, zaskakuje rozmachem i świadczy, że polska kinematografia potrafi wspiąć się na wyżyny międzynarodowego kina. Najlepiej świadczy o tym fakt, że film został uznany przez amerykańskiego reżysera Martina Scorsese za jedno z arcydzieł polskiej kinematografii i w 2014 roku został wytypowany przez niego do prezentacji w Stanach Zjednoczonych oraz Kanadzie w ramach festiwalu polskich filmów.



  Dowiedz się więcej