Jesteś w:
Zbrodnia i kara
Petersburg w powieści Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara” został przedstawiony jako siedlisko biedaków (patologiczna rodzina Marmieładowów), pijaków (Marmieładow), prostytutek (Sonia), zbrodniarzy (Rodion), oszustów (lichwiarka).
Miasto poznajemy dzięki głównemu bohaterowi powieści. To wraz z nim spacerujemy brudnymi ulicami, oglądamy stare i ponure kamienice z ciasnymi i pozbawionymi naturalnego światła mieszkaniami, zajmowanymi przez „rękodzielników, krawców, ślusarzy, kucharki, Niemców, prostytutki, drobnych urzędników”. On sam wynajmował mieszkanie wielkości trumny, nad czym bardzo ubolewała jego matka:
„Jakie masz liche mieszkanie, Rodia, istna trumna (…) Jestem przekonana, że mieszkanie jest w połowie winne temu, że wpadłeś w melancholię (…)– Tak, mieszkanie przyczyniło się niemało. (…) myśl powrotu do domu przejęła go okropnym wstrętem: przecie to tam, w tym kącie (…) wylęgło się tamto i dojrzewało już przeszło miesiąc”.
Razem z Raskolnikowem nim wchodzimy do przepełnionych, dusznych szynkowni, w których przed rodzinami ukrywają się ludzie przegrani, uzależnieni od alkoholu i czekający na śmierć.
Niektóre fragmenty dzieła są tak plastyczne, że wystarczy tylko kilka słów i już przenosimy się do dusznego Petersburga, skąpanego w lipcowym słońcu:
„Na ulicy skwar był okropny, a przy tym zaduch, ścisk, co krok wapno, rusztowania, cegły, kurz i ten szczególny letni smród, tak dobrze znany każdemu petersburżaninowi, którego nie stać na letnisko (…) Nieznośny zaś fetor bijący z szynków, bardzo licznych w tej dzielnicy, oraz pijacy co chwila spotykani, mimo że to był dzień powszedni, jeszcze wzmacniali wstrętną i smutną barwę obrazu”.
Niemal każdy bohater powieści wypowiada jakieś ważne zdanie na temat tego miasta. Raskolnikow uważał, że Petersburg wsysał wybitne jednostki, wypluwał je pozbawiając młodzieńczego zapału i siły.
Prześladowca jego siostry, Swidrygajłow poszedł nieco dalej w swej negatywnej ocenie:
„Lud się rozpija, wykształcona młodzież z bezczynności marnuje się w nierealnych snach i mrzonkach, wyrodnieje w teoriach; nazjeżdżało się skądś Żydów, zbijają pieniądze, wszyscy pozostali zaś oddają się rozpuście. Od razu powiało na mnie od tego miasta znajomym zapachem (…) Jest to miasto półwariatów(…) Gdyby u nas istniała nauka, to medycy, prawnicy i filozofowie mogliby czynić nad Petersburgiem nader wartościowe dociekania, każdy w swojej dziedzinie. Rzadko gdzie spotyka się tyle posępnych, ostrych i cudacznych wpływów na dusze człowieka jak w Petersburgu. Już chociażby same wpływy klimatyczne! A tymczasem jest to przecie ośrodek administracyjny całej Rosji i jego charakter może odbijać się na wszystkim”.
Petersburg w powieści Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara” został ukazany jako miasto nędzy, biedy, cierpienia, brudu i zbrodni, niczym biblijna Sodoma i Gomora.
Opis tej metropolii skupia się na okolicach zamieszkałych przez biedotę, ubogich rzemieślników i bezrobotny motłoch, uzależniony od alkoholu i przesiadujących całe dnie w knajpach. Wszędzie szerzyła się patologia, obok pijaków Dostojewski sportretował także prostytutki oraz opisał zbrodnie – od momentu planowania, poprzez realizację, a skończywszy na konsekwencjach.
Negatywne opinie o Petersburgu mieli nie tylko jego mieszkańcy, ale także ludzie z zewnątrz. Przybywający z prowincji Swidrygajłow zauważył, że było to:
„miasto półwariatów(…) Gdyby u nas istniała nauka, to medycy, prawnicy i filozofowie mogliby czynić nad Petersburgiem nader wartościowe dociekania, każdy w swojej dziedzinie. Rzadko gdzie spotyka się tyle posępnych, ostrych i cudacznych wpływów na dusze człowieka jak w Petersburgu. Już chociażby same wpływy klimatyczne! A tymczasem jest to przecie ośrodek administracyjny całej Rosji i jego charakter może odbijać się na wszystkim”.
strona: - 1 - - 2 -
Obraz Petersburga w „Zbrodni i karze”
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimObraz Petersburga w „Zbrodni i karze”
Petersburg w powieści Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara” został przedstawiony jako siedlisko biedaków (patologiczna rodzina Marmieładowów), pijaków (Marmieładow), prostytutek (Sonia), zbrodniarzy (Rodion), oszustów (lichwiarka).
Miasto poznajemy dzięki głównemu bohaterowi powieści. To wraz z nim spacerujemy brudnymi ulicami, oglądamy stare i ponure kamienice z ciasnymi i pozbawionymi naturalnego światła mieszkaniami, zajmowanymi przez „rękodzielników, krawców, ślusarzy, kucharki, Niemców, prostytutki, drobnych urzędników”. On sam wynajmował mieszkanie wielkości trumny, nad czym bardzo ubolewała jego matka:
„Jakie masz liche mieszkanie, Rodia, istna trumna (…) Jestem przekonana, że mieszkanie jest w połowie winne temu, że wpadłeś w melancholię (…)– Tak, mieszkanie przyczyniło się niemało. (…) myśl powrotu do domu przejęła go okropnym wstrętem: przecie to tam, w tym kącie (…) wylęgło się tamto i dojrzewało już przeszło miesiąc”.
Razem z Raskolnikowem nim wchodzimy do przepełnionych, dusznych szynkowni, w których przed rodzinami ukrywają się ludzie przegrani, uzależnieni od alkoholu i czekający na śmierć.
Niektóre fragmenty dzieła są tak plastyczne, że wystarczy tylko kilka słów i już przenosimy się do dusznego Petersburga, skąpanego w lipcowym słońcu:
„Na ulicy skwar był okropny, a przy tym zaduch, ścisk, co krok wapno, rusztowania, cegły, kurz i ten szczególny letni smród, tak dobrze znany każdemu petersburżaninowi, którego nie stać na letnisko (…) Nieznośny zaś fetor bijący z szynków, bardzo licznych w tej dzielnicy, oraz pijacy co chwila spotykani, mimo że to był dzień powszedni, jeszcze wzmacniali wstrętną i smutną barwę obrazu”.
Niemal każdy bohater powieści wypowiada jakieś ważne zdanie na temat tego miasta. Raskolnikow uważał, że Petersburg wsysał wybitne jednostki, wypluwał je pozbawiając młodzieńczego zapału i siły.
Prześladowca jego siostry, Swidrygajłow poszedł nieco dalej w swej negatywnej ocenie:
„Lud się rozpija, wykształcona młodzież z bezczynności marnuje się w nierealnych snach i mrzonkach, wyrodnieje w teoriach; nazjeżdżało się skądś Żydów, zbijają pieniądze, wszyscy pozostali zaś oddają się rozpuście. Od razu powiało na mnie od tego miasta znajomym zapachem (…) Jest to miasto półwariatów(…) Gdyby u nas istniała nauka, to medycy, prawnicy i filozofowie mogliby czynić nad Petersburgiem nader wartościowe dociekania, każdy w swojej dziedzinie. Rzadko gdzie spotyka się tyle posępnych, ostrych i cudacznych wpływów na dusze człowieka jak w Petersburgu. Już chociażby same wpływy klimatyczne! A tymczasem jest to przecie ośrodek administracyjny całej Rosji i jego charakter może odbijać się na wszystkim”.
Dlaczego Petersburg nazywany jest Sodomą i Gomorą?
Petersburg w powieści Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara” został ukazany jako miasto nędzy, biedy, cierpienia, brudu i zbrodni, niczym biblijna Sodoma i Gomora.
Opis tej metropolii skupia się na okolicach zamieszkałych przez biedotę, ubogich rzemieślników i bezrobotny motłoch, uzależniony od alkoholu i przesiadujących całe dnie w knajpach. Wszędzie szerzyła się patologia, obok pijaków Dostojewski sportretował także prostytutki oraz opisał zbrodnie – od momentu planowania, poprzez realizację, a skończywszy na konsekwencjach.
Negatywne opinie o Petersburgu mieli nie tylko jego mieszkańcy, ale także ludzie z zewnątrz. Przybywający z prowincji Swidrygajłow zauważył, że było to:
„miasto półwariatów(…) Gdyby u nas istniała nauka, to medycy, prawnicy i filozofowie mogliby czynić nad Petersburgiem nader wartościowe dociekania, każdy w swojej dziedzinie. Rzadko gdzie spotyka się tyle posępnych, ostrych i cudacznych wpływów na dusze człowieka jak w Petersburgu. Już chociażby same wpływy klimatyczne! A tymczasem jest to przecie ośrodek administracyjny całej Rosji i jego charakter może odbijać się na wszystkim”.
strona: - 1 - - 2 -