Jesteś w: Dżuma

Motyw przemiany wewnętrznej w „Dżumie”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



Podczas swojego pamiętnego kazania, wygłoszonego kilka tygodni po wybuchu epidemii, ojciec Paneloux grzmiał z ambony głosząc, iż zaraza jest karą boską, która w doskonały sposób oddzieli niewiernych od wybrańców Pana. Wyraźnie odciął się od społeczności Oranu, używając zwrotów „wy”. Inaczej niż w przypadku Ramberta, który zmienił swoje poglądy na drodze procesu ewolucji, jezuita przeszedł swoistą wewnętrzną rewolucję. Wydarzeniem, które wyraźnie i dobitnie odcisnęło się na jego dalszym życiu była śmierć w katuszach młodego Filipa, syna sędziego śledczego Othona. Niezawinione cierpienie niewinnego dziecka uświadomiło zakonnikowi, że wyroki Boga nie zawsze są jasne i czytelne dla człowieka, który musi przyjąć je z pokorą. Podczas swojego drugiego kazania kapłan wyraził swoją solidarność z obywatelami, mówiąc o nich i o sobie: „my”. Jezuita zachęcał mieszkańców miasta do niesienia sobie nawzajem pomocy. Sam przyłączył się do oddziałów sanitarnych. Paneloux ostatecznie zaraził się dżumą i zmarł, lecz dał prawdziwe świadectwo wiary, a także obywatelskiej, ludzkiej, powinności.

Zmianę mogliśmy też zaobserwować w postawie doktora Rieux. Główny bohater, który pojmował swój zawód jako misję, zawsze przykładał się do swojej pracy. Jego kontakty z pacjentami przed wybuchem epidemii były wręcz wzorowe. Zawdzięczał to profesjonalnemu i życzliwemu podejściu do chorych. Jednak ogrom epidemii zmusił go do przybrania nowej postawy. Musiał wyzbyć się emocji, które spowalniały jego pracę. Ponadto choroba okazała się w wielu przypadkach nieuleczalna. Wszystkie te czynniki spowodowały, że w jego działania wkradła się rutyna: „Wiedział bowiem, że na okres, którego końca nie dostrzegał, jego rola nie polegała już na leczeniu. Jego rola polegała na stawianiu diagnozy. Stwierdzić, zobaczyć, opisać, zarejestrować, potem skazać, takie było jego zadanie”. Nie oznaczało to jednak, że Rieux przyjął postawę negatywną czy jakkolwiek złą. Było to jedyne wyjście z tej niezwykle trudnej sytuacji: „Jedyną obroną było schronić się w tej stwardniałości, zacisnąć węzeł, który się w nim uformował. Wiedział, że to dobry sposób, żeby nie ustawać. Co do reszty nie miał wielkich złudzeń, a zmęczenie odebrało mu te, które zachował jeszcze”. W przypadku doktora Rieux można powiedzieć, że przemiana dotyczyła bardziej jego cech zewnętrznych niż wewnętrznych, ponieważ jego poglądy pozostały nienaruszone.
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 - 



  Dowiedz się więcej