Jesteś w:
Lalka
Ignacy Rzecki był synem żołnierza. Jego matka zmarła, gdy chłopiec był jeszcze mały, wydając uprzednio na świat jeszcze jego siostrę.
Aby utrzymać rodzinę, jego ojciec na starość zajął stanowisko woźnego w Komisji Spraw Wewnętrznych i dorabiał klejeniem kopert. Przykładając dużą uwagę do dyscypliny i musztry, zdarzało mu się budzić syna późno w nocy i nakazać gimnastykę: Dobrze to pamiętam, gdyż ojciec komenderując: "Pół obrotu na prawo!" albo "Lewe ramię naprzód - marsz!...", ciągnął mnie w odpowiednim kierunku za ogon tego ubrania. Prócz ostrego traktowania, stary Rzecki nauczył Ignacego czytać i pisać, cały czas podsuwając mu książki o cesarzu Napoleonie Bonaparte, którego podobizny zdobiły ściany jego pokoju: Był tam jeden Napoleon w Egipcie, drugi pod Wagram, trzeci pod Austerlitz, czwarty pod Moskwą, piąty w dniu koronacji, szósty w apoteozie. To ojciec wpoił mu miłość do cesarskiego francuskiego rodu.
Rzeccy zajmowali dwa niewielkie i bardzo skromnie urządzone pokoje na Starym Mieście. Razem z nimi mieszkała tam ciotka, która zastępowała dzieciom matkę. Kobieta była praczką, wierzyła w Boga i obwiesiła ściany nad swoim łóżkiem podobiznami świętych.
Po śmierci ojca kobieta wyszła za jego kolegę – mającego stragan z zieleniną pana Raczka. Wtedy też młody Ignacy rozpoczął pracę w sklepie Niemca Mincla na Podwalu. Marzył, by zgłębiać tajniki rzemiosła kupieckiego. W zamian za jedzenie, miejsce do spania i niewielką wypłatę dołączył do rodziny Minclów, opisując początki swojej pracy w jednym z fragmentów Pamiętnika starego subiekta:
Wstawałem rano o piątej, myłem się i zamiatałem sklep. O szóstej otwierałem główne drzwi tudzież okiennicę.
Mincel wykorzystywał swoich pracowników maksymalnie. Nie szczędził im cielesnych kar, które groziły na przykład za upuszczenie rodzynki na podłogę podczas ważenia. Mimo tego Ignacy wspominał swojego szefa z nostalgią i uśmiechem. To on wpoił mu szacunek do pracy, wyjaśnił zasady handlu, przestrzegał przez konkurencją i nauczył oszczędzania, wymagając, by Ignacy pod koniec miesiąca rozliczał się ze swoich wydatków i sumował, ile udało mu się zaoszczędzić:
Nierobienie oszczędności, a raczej nieodkładanie co dzień choćby kilku groszy, było w oczach Mincla takim występkiem jak kradzież. Za mojej pamięci przewinęło się przez nasz sklep paru subiektów i kilku uczniów, których pryncypał dlatego tylko usunął, że nic sobie nie oszczędzili. Dzień, w którym się to wydało, był ostatnim ich pobytu. Nie pomogły obietnice, zaklęcia, całowania po rękach, nawet upadanie do nóg. Stary nie ruszył się z fotelu, nie patrzył na petentów, tylko wskazując palcem drzwi wymawiał jeden wyraz: fort! fort!... Zasada robienia oszczędności stała się już u niego chorobliwym dziwactwem.
Ciężka praca opłaciła się, ponieważ po kilku latach Ignacy Rzecki został samodzielnym subiektem.
Kolejnym ważnym punktem biografii Rzeckiego był udział w powstaniu na Węgrzech w okresie 1846-1847, do którego namówił go pan Raczek i nawiedzający go we śnie ojciec. To wtedy też Ignacy stracił swojego pierwszego przyjaciela, poznanego w czasie pracy u Mincla – nie mogąc sobie poradzić z rzeczywistością wojenną, wrażliwy August Katz popełnił samobójstwo.
Po tym wydarzeniu Rzecki nie wrócił do kraju przez dwa lata, mimo iż cały czas tęsknił za swoim starym miejsce pracy, na ukochanym Podwalu. Przemierzył samotnie prawie cały kontynent. Był we Włoszech, we Francji, zahaczył o Niemcy, a nawet i o Anglię, trafiając w końcu do więzienia do Zamościa, z którego dzięki wstawiennictwu i znajomościom sprowadził go Jan Mincel.
Rzecki ponownie stanął za sklepową ladą. Czuł się bezpiecznie w otoczeniu znajomych twarzy, był zmęczony wojenną rzeczywistością i żołnierską tułaczką. Po pewnym czasie zaprzyjaźnił się z poznanym dzięki kiperowi Machalskiemu w winiarni Hopfera młodym Stachem Wokulskim.
W 1861 roku załatwił mu pracę w sklepie u Mincla i przygarnął pod swój dach, przyczyniając się tym samym bezwiednie do poznania z jego przyszłą żoną – Małgorzatą.
W czasie akcji właściwej powieści Ignacy Rzecki jest zarządcą sklepu Wokulskiego, który jest już zamożnym kupcem i szanowanym przedsiębiorcą.
strona: - 1 - - 2 -
Dzieje Ignacego Rzeckiego
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimIgnacy Rzecki był synem żołnierza. Jego matka zmarła, gdy chłopiec był jeszcze mały, wydając uprzednio na świat jeszcze jego siostrę.
Aby utrzymać rodzinę, jego ojciec na starość zajął stanowisko woźnego w Komisji Spraw Wewnętrznych i dorabiał klejeniem kopert. Przykładając dużą uwagę do dyscypliny i musztry, zdarzało mu się budzić syna późno w nocy i nakazać gimnastykę: Dobrze to pamiętam, gdyż ojciec komenderując: "Pół obrotu na prawo!" albo "Lewe ramię naprzód - marsz!...", ciągnął mnie w odpowiednim kierunku za ogon tego ubrania. Prócz ostrego traktowania, stary Rzecki nauczył Ignacego czytać i pisać, cały czas podsuwając mu książki o cesarzu Napoleonie Bonaparte, którego podobizny zdobiły ściany jego pokoju: Był tam jeden Napoleon w Egipcie, drugi pod Wagram, trzeci pod Austerlitz, czwarty pod Moskwą, piąty w dniu koronacji, szósty w apoteozie. To ojciec wpoił mu miłość do cesarskiego francuskiego rodu.
Rzeccy zajmowali dwa niewielkie i bardzo skromnie urządzone pokoje na Starym Mieście. Razem z nimi mieszkała tam ciotka, która zastępowała dzieciom matkę. Kobieta była praczką, wierzyła w Boga i obwiesiła ściany nad swoim łóżkiem podobiznami świętych.
Po śmierci ojca kobieta wyszła za jego kolegę – mającego stragan z zieleniną pana Raczka. Wtedy też młody Ignacy rozpoczął pracę w sklepie Niemca Mincla na Podwalu. Marzył, by zgłębiać tajniki rzemiosła kupieckiego. W zamian za jedzenie, miejsce do spania i niewielką wypłatę dołączył do rodziny Minclów, opisując początki swojej pracy w jednym z fragmentów Pamiętnika starego subiekta:
Wstawałem rano o piątej, myłem się i zamiatałem sklep. O szóstej otwierałem główne drzwi tudzież okiennicę.
Mincel wykorzystywał swoich pracowników maksymalnie. Nie szczędził im cielesnych kar, które groziły na przykład za upuszczenie rodzynki na podłogę podczas ważenia. Mimo tego Ignacy wspominał swojego szefa z nostalgią i uśmiechem. To on wpoił mu szacunek do pracy, wyjaśnił zasady handlu, przestrzegał przez konkurencją i nauczył oszczędzania, wymagając, by Ignacy pod koniec miesiąca rozliczał się ze swoich wydatków i sumował, ile udało mu się zaoszczędzić:
Nierobienie oszczędności, a raczej nieodkładanie co dzień choćby kilku groszy, było w oczach Mincla takim występkiem jak kradzież. Za mojej pamięci przewinęło się przez nasz sklep paru subiektów i kilku uczniów, których pryncypał dlatego tylko usunął, że nic sobie nie oszczędzili. Dzień, w którym się to wydało, był ostatnim ich pobytu. Nie pomogły obietnice, zaklęcia, całowania po rękach, nawet upadanie do nóg. Stary nie ruszył się z fotelu, nie patrzył na petentów, tylko wskazując palcem drzwi wymawiał jeden wyraz: fort! fort!... Zasada robienia oszczędności stała się już u niego chorobliwym dziwactwem.
Ciężka praca opłaciła się, ponieważ po kilku latach Ignacy Rzecki został samodzielnym subiektem.
Kolejnym ważnym punktem biografii Rzeckiego był udział w powstaniu na Węgrzech w okresie 1846-1847, do którego namówił go pan Raczek i nawiedzający go we śnie ojciec. To wtedy też Ignacy stracił swojego pierwszego przyjaciela, poznanego w czasie pracy u Mincla – nie mogąc sobie poradzić z rzeczywistością wojenną, wrażliwy August Katz popełnił samobójstwo.
Po tym wydarzeniu Rzecki nie wrócił do kraju przez dwa lata, mimo iż cały czas tęsknił za swoim starym miejsce pracy, na ukochanym Podwalu. Przemierzył samotnie prawie cały kontynent. Był we Włoszech, we Francji, zahaczył o Niemcy, a nawet i o Anglię, trafiając w końcu do więzienia do Zamościa, z którego dzięki wstawiennictwu i znajomościom sprowadził go Jan Mincel.
Rzecki ponownie stanął za sklepową ladą. Czuł się bezpiecznie w otoczeniu znajomych twarzy, był zmęczony wojenną rzeczywistością i żołnierską tułaczką. Po pewnym czasie zaprzyjaźnił się z poznanym dzięki kiperowi Machalskiemu w winiarni Hopfera młodym Stachem Wokulskim.
W 1861 roku załatwił mu pracę w sklepie u Mincla i przygarnął pod swój dach, przyczyniając się tym samym bezwiednie do poznania z jego przyszłą żoną – Małgorzatą.
W czasie akcji właściwej powieści Ignacy Rzecki jest zarządcą sklepu Wokulskiego, który jest już zamożnym kupcem i szanowanym przedsiębiorcą.
strona: - 1 - - 2 -