Jesteś w: Syzyfowe prace

„Masz, psie, masz, draniu! Masz - za teatr, masz za inspektorskie zebranie, masz za literaturę! Tyś mnie chciał do siebie podobnym... - Masz, renegacie, szpiegu, masz, szpiegu!” Jakie przeżycia podyktowały Marcinowi te gorzk

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Marcin Borowicz wypowiada przytoczone słowa szeptem podczas incydentu z nauczycielem klerykowskiego gimnazjum – Majewskim. Gdy pewnego dnia chłopak szedł na zebranie koła patriotycznego na „Górkę”, czyli na strych Mariana Gontali, dostrzegł szpiegującego go pedagoga, który szukał tajnego przejścia. Będąc niezauważony obrzucał go błotem, po czym uprzedził kolegów o grożącym im niebezpieczeństwie.

Jego pełne emocji słowa świadczą o wzburzeniu, jakie przeżywał uczeń. Skupiła się w nich cała nienawiść do perfidnego systemu rusyfikacji, do upokorzeń jakie musiał znosić jako Polak we własnym, jednak okupowanym kraju. Przez wiele lat, chcąc zdobyć wykształcenie musiał poddać się systemowi. Pierwszy kontakt z zaborcą miał już w szkole w Owczarach. Nieznajomość rosyjskiego czyniła go gorszym od uczniów, którzy władali tym językiem. Nauczyciel wymagał pamięciowego opanowania materiału wykładanego po rosyjsku.

Kolejne upokorzenia spotkały Marcina Borowicza w gimnazjum w Klerykowie. Aby dostać się do klasy wstępnej jego matka musiała opłacić drogie korepetycje u inspektora Majewskiego. Odbyły się tylko trzy spotkania, a zapłatę potraktować można jak łapówkę. Majewski żył dostatnio, bogacąc się na pragnących zapewnić edukację swoim dzieciom rodzicach. W gimnazjum panował surowy zakaz używania języka polskiego. Polska historia ukazywana była w fałszywy sposób. Nauczyciele bezwzględnie dążyli do wynarodowienia młodych Polaków i uczynienia z nich lojalnych poddanych Rosji.

Z jednej strony stosowano szykany i represje – rewidowano stancje uczniów, zakazano lektur w języku polskim, a także postępowej literatury zachodnioeuropejskiej, kontrolowano chłopców na każdym kroku. Subtelniejszą formą rusyfikacji było faworyzowanie uczniów, którzy wykazywali lojalizm, doceniali rosyjską kulturę, szkalowali swój kraj, wierząc że rosyjska władza jest dla Polski wybawieniem. Wykorzystywali młody wiek i niedoświadczenie gimnazjalistów, którzy dodatkowo pozbawieni byli wsparcia z domów rodzinnych.

Ostre słowa Borowicza są reakcją na odzyskanie przez niego tłamszonej tożsamości narodowej. Wcześniej uległ zabiegom rusyfikacyjnym, uczestniczył w pracach koła rusofilskiego, co zmieniło się po pamiętnej lekcji polskiego. W jego wypowiedzi widać żal do samego siebie, za to że dał się wykorzystać i otumanić przez pedagogów, którzy kierując się autorytetem wpływali na młode umysły. Dlatego właśnie na lekcji historii Kostriulewa, gdy nauczyciel obrażał polskie, katolickie zakonnice, a jeden z uczniów – Walecki – sprzeciwił się, nie ujął się za kolegą. Zaprzeczył, że chłopak mówił w jego imieniu. Borowicz skusił się także na wizyty w teatrze, gdzie wystawiano rosyjskie sztuki. Jego zaangażowanie zostało nawet nagrodzone wizytą w loży dyrektora.

Najsilniej wpłynęła na chłopca znajomość z Zabielskim. Pedagog zachowywał się jak wielki przyjaciel młodzieży. Tak silnie oddziaływał na bohatera, że ten zaczął go uważać za mistrza.

Marcin początkowo uległ perswazjom wychowawców klerykowskiego gimnazjum. Stał się rusofilem i własnoręcznie pisał referaty przedstawiające Polskę w negatywnym świetle. W porę jednak przyszło otrzeźwienie – po lekcji polskiego i wysłuchaniu mickiewiczowskiej „Reduty Ordona” otworzyły mu się oczy. Zrozumiał, że przez cały czas był oszukiwany i wykorzystywany. To wzbudziło w nim gniew.

W momencie przypadkowego spotkania szpiegującego młodzież Majewskiego Borowicz wybuchł. Wyraził całą swą złość na rosyjskich okupantów, a przede wszystkim fałszywą kadrę nauczycielską, która podstępami i groźbami pragnęła z Polaków uczynić biernych poddanych cara. Dodatkowo obrzucenie inspektora błotem świadczyło o odrzuceniu fałszywych autorytetów i potwierdziło patriotyczną przemianę bohatera.



  Dowiedz się więcej