Jesteś w: Syzyfowe prace

Syzyfowe prace - streszczenie szczegółowe

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



Dużym poważaniem wśród pierwszaków cieszy się nauczyciel arytmetyki, pan Nogacki. Jest to człowiek surowy, sprawiedliwy i sumienny. Nie stara się rusyfikować młodzieży. Potrafi jednak, znanymi tylko sobie sposobami sprawić, że uczniowie zmuszeni są do myślenia po rosyjsku.

Rozdział IX

Marcinek nadal mieszka u pani Przepiórkowskiej. Nie robi zbyt dużych postępów w nauce. Dopiero w drugim półroczu klasy trzeciej, chłopak należycie przykłada się do swoich uczniowskich obowiązków. Wpływa na to pewne zdarzenie.

Jeden z uczniów, Szwarc, przywozi z domu pistolet. On i trzej jego koledzy: dwaj Daleszowscy i Marcin Borowicz, organizują amunicję (proch). Kiedy jednego razu urządzają strzelaninę w swojej kryjówce, łapie ich żandarm. Braciom Daleszowskim udaje się uciec. Marcin i Szwarc zostają zamknięci w klasie. Młody Borowicz bardzo przeżywa całą sytuację. Nie chce zawieść ojca. Boi się wydalenia ze szkoły i szuka ratunku w modlitwie. Współtowarzysz niedoli, Szwarc, jest wyjątkowo spokojny. Około ósmej zjawia się dyrektor i prowadzi chłopców do kancelarii. Oznajmia, że cała czwórka zostanie wydalona z gimnazjum.

Zebrani na tę okoliczność nauczyciele wysłuchują zeznań oskarżonych. Szwarc wypiera się wszystkiego. Marcin częściowo przyznaje się do winy. Twierdzi, że strzelał, ale bez prochu. Chłopcy zostają wyrzuceni za drzwi. Po chwili dostają polecenie pójścia na lekcję. Dowiadują się, że w ramach wielkiej łaski skazani zostają na długą kozę o chlebie i wodzie. Marcin zawdzięcza to wstawiennictwu swojej matki. Odtąd, każdego dnia przed lekcjami, udaje się do kościoła i gorliwie się modli. Z czasem przychodzi tam też pewien mężczyzna. Nie nawiązują jednak rozmowy, tylko w ciszy rozmawiają z Bogiem. Dzięki wierze, Marcin nie czuje się już samotny. Odzyskuje chęć do życia. Zaczyna też robić duże postępy w nauce.

Rozdział X

Marcin zdaje pomyślnie egzaminy i otrzymuje promocję do klasy piątej. Wakacje spędza jak zawsze w Gawronkach. Mieszkanie Borowiczów jest coraz bardziej zaniedbane. Wszędzie widnieje kurz, „ktoś” powybijał szyby i zabrał pamiątki rodzinne. Zwierzęta zniszczyły ogród kwiatowy. Ojciec bezskutecznie próbuje utrzymać porządek.

Rankiem, chłopak otrzymuje pierwszy raz w życiu od ojca nabitą dubeltówkę. Udaje się na łąki dopilnować sianokosów. Stara się jak najlepiej spełniać swój obowiązek. Nie może się jednak oprzeć swej myśliwskiej pasji. Oddala się od pracujących i usilnie próbuje ustrzelić kaczkę. Po wielu próbach nie udaje mu się. Zafascynowany pięknem przyrody, podąża dalej w poszukiwaniu celu. W oddali dostrzega małą, chudą pasterkę i postanawia ją wystraszyć. Znienacka wyskakuje na pastwisko. Dziewczyna zaczyna płakać i ucieka. Chłopak jest tak pochłonięty swoją wędrówką, iż do domu wraca dopiero w nocy. Słucha wymówek gospodyni. Ojciec nie udziela mu wielkiej nagany.

Od tej pory chłopak każdego ranka udaje się na całodzienne polowania. Często odwiedza okoliczne wsie. Wszędzie panuje bieda. Najuboższą wioską w okolicy są Gawronki. Nikt tu nie ma konia. W czasie orki mieszkańcy udają się do mieszkającego w Bukowcu chłopa o nazwisku Scubioła. Jest to człowiek, który sprytem zdobył wiele ziem i podporządkował sobie chłopów. Pożycza on pieniądze na wysoki procent. Najuboższą rodziną we wsi są Koniecpolscy. Lejba Koniecpolski sam z żoną prowadzi gospodarstwo. Mężczyzna jest rzemieślnikiem i często nie jest w stanie wyżywić licznej rodziny.

Sławnym mistrzem łowiectwa jest we wsi Szymon Noga. Często opowiada Marcinkowi o sztuce myśliwskiej i wspomina dawne czasy, na przykład powstanie. Marcinka niezbyt interesują historie dotyczące polityki. Szalenie intrygują go za to opowieści o polowaniach.

Marcin dużo czasu spędza w zbudowanym przez siebie szałasie. W wykopanej skrytce gromadzi: scyzoryk, śrut, kapiszony, gwoździe i chętnie wówczas czytane przez czwartoklasistów romanse pornograficzne.
Któregoś dnia Szymon Noga obiecuje Marcinowi wspólne polowanie na głuszce. Chłopak bardzo starannie przygotowuje się do tego ważnego dla niego wydarzenia. Nadchodzi dzień polowania.

Kiedy przemierzają las, Marcin z niecierpliwością oczekuje ptaków. Noga, za pomocą pewnego narzędzia, wabi głuszce. W końcu oznajmia, że chyba się już z tego miejsca wyniosły. Kolejne próby wabienia również kończą się niepowodzeniem. Teraz już sam Marcin dmucha w „maszynkę do wabienia”. Mężczyzna zaś oddala się od chłopca. Po wielu godzinach zrezygnowany Borowicz znajduje w krzakach upojonego gorzałką Nogę. Jest ogromnie zawiedziony. Okazuje się później, że od wieków w tamtejszych lasach nie było głuszców.
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 -  - 7 -  - 8 -  - 9 -  - 10 - 



  Dowiedz się więcej