Jesteś w: Dżuma

Albert Camus - Dżuma - problematyka

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



Kolejnym odniesieniem do tematyki wojennej może być zachowanie Cottarda. Mężczyzna z radością na twarzy przywitał przybycie zarazy. Bez wahania można nazwać go kolaborantem. Bohater ten czerpał pełnymi garściami z dobrodziejstw, jakie niosła ze sobą epidemia. Korzystał głównie z tego, że organy ścigania na czas trwania walki z zarazą przestały interesować się jego chorobą. Tarrou bez ogródek nazwał Cottarda współwinowajcą śmierci tysięcy mieszkańców Oranu, ponieważ ten dbał tylko o własny interes zapominając o tym, że przede wszystkim należy nieść pomoc innym. Postawa Cottarda została ukarana tego samego dnia, kiedy zaraza wycofała się miasta. Taki właśnie los czekał kolaborantów, którzy po zakończeniu okupacji najczęściej wpadali w ręce tych, przeciwko którym spiskowali.

To tylko niektóre z odniesień do wojny, jakie możemy odnaleźć w Dżumie. Ich wielość świadczy tylko i wyłącznie o kunszcie literackim Camusa, który posłużył się świetną metaforyką w swojej powieści. Jej przesłanie można odczytywać na tyle sposobów, ilu jest czytelników.

„Dżuma” jako powieść o ludzkiej moralności i solidarności


Jednymi z wielu zagadnień, jakie porusza w swojej problematyce „Dżuma” Alberta Camusa są moralność i solidarność. Autor zarysował szereg postaw etycznych, jakie przyjęli bohaterowie w obliczu ekstremalnej sytuacji. Skupił się także na zaakcentowaniu pracy zespołowej, wspólnemu działaniu, jako najlepszej drodze do osiągnięcia celu.

Bohaterowie powieści zostali postawieni w bardzo trudnej sytuacji. Musieli wybrać czy postąpić zgodnie z moralnością i nieść pomoc współmieszkańcom, czy skoncentrować się na ratowaniu własnego życia. Nie wszyscy zdecydowali od razu. Co prawda doktor Rieux i Tarrou nie zastanawiali się ani chwili i przystąpili do nierównej walki z epidemią, ale właściwie tylko oni nie mieli problemów z podjęciem takiej decyzji. Rambert przez długi czas myślał tylko o tym, jak wydostać się z miasta. Ojciec Paneloux był przekonany, że mieszkańcy zasłużyli sobie na zarazę. Z kolei sędzia śledczy Othon nie uważał zarazy za zagrożenie, a jedynie przykrywkę dla przemytników i opryszków, którzy mogli chodzić po ulicach miasta z podniesionymi głowami. Jednym z kontrabandzistów był Gonzales. Nikt z nich nie myślał o niesieniu pomocy współmieszkańcom, lecz ostatecznie dołączyli do formacji sanitarnych. Dlaczego?

Można powiedzieć, że każdy z nich był świadkiem zbyt wielu śmierci i cierpienia, niektórzy z nich utracili bardzo bliskie osoby. Widok konających współmieszkańców nie pozwolił ich sumieniu na bezczynność. Musieli podjąć jedyną moralnie słuszną decyzję i zaangażować się w wolontariat. Paneloux i Rambert przystąpili do oddziałów sanitarnych, z kolei Gonzales i Othon zasilili szeregi pracowników administracji obozu zorganizowanego na stadionie miejskim. Chociaż w przypadku tego pierwszego, który przed wybuchem zarazy był czołowym napastnikiem tamtejszego klubu piłkarskiego, dużą rolę podjęciu tej decyzji odegrała nuda z powodu wstrzymania rozgrywek.

Możemy znaleźć też w powieści postać, która postąpiła inaczej, niż wymienieni wyżej bohaterowie. Cottard nie przyłączył się do formacji sanitarnych, chociaż proponowano mu to wielokrotnie. Mężczyzna jednak skupił się na sobie. Jego postawa moralna zasługiwała na potępienie, dlatego też spotkała go gorsza kara niż zarażenie dżumą. Człowiek ten panicznie obawiał się aresztowania. Bał się do tego stopnia, że usiłował nawet popełnić samobójstwo. W jednej z ostatnich scen widzimy go zakutego w kajdany w towarzystwie funkcjonariuszy policji.

Jeśli chodzi o solidarność, to na szczególną uwagę zasługuje w tym miejscu działalność Jeana Tarrou. Bohater doskonale sprawdził się jako organizator i koordynator formacji sanitarnych. To on werbował mieszkańców miasta, by wspólnymi siłami walczyć z zarazą. Zdawał sobie sprawę, że musi przejąć inicjatywę i pokierować Orańczykami. „Tym ludziom brak wyobraźni. Nigdy nie są za wysokości zarazy, zaś środki jakie wymyślają, są zaledwie na miarę kataru. Jeśli pozwolimy im działać, zginą, a my wraz z nimi” – mówił o władzach miasta. Dlatego też wykazał inicjatywę i wkroczył do działania.
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 -  - 7 -  - 8 -  - 9 - 



  Dowiedz się więcej