Jesteś w:
Syzyfowe prace
Mimo, że rusyfikatorzy często odnosili skutki i udawało im się pozbawić młodzież szkolną zdolności samodzielnego myślenia i tożsamości narodowej, niektórym z nich udało się przeciwstawić wszechobecnym zabiegom. W gimnazjum w Klerykowie musieli zmierzyć się z wieloma zakazami – zakazem czytania dzieł polskich autorów, posługiwania się językiem polskim – oraz nakazami – m. in. modlitwa za cara. Jedną z postaci, która złamała te zasady był Bernard Zygier. Na lekcji języka polskiego wyrecytował on bezbłędnie „Redutę Ordona” Adama Mickiewicza. Sposób deklamacji i siła utworu wieszcza spowodowała, że uczniowie zaczęli zastanawiać się nad swą narodowością. Dzięki Bernardowi Zygierowi w wielu przypadkach zrusyfikowanej młodzieży odezwała się polskość. Innym przykładem jest postawa Tomasza Waleckiego, który wykazując odwagę protestuje w imieniu całej klasy przeciwko krzywdzącej opinii nauczyciela historii Kostriulewa o katolickich siostrach zakonnych. Za swój bunt skazany zostaje na karę chłosty.
Uczniowie notorycznie łamali także zakaz mówienia po polsku. Unikali chodzenia do teatru, gdzie wystawiano jedynie sztuki w języku rosyjskim. Główny bohater początkowo ulega czarowi rosyjskiego teatru, jednak po zawarciu znajomości z Zygierem odmawia uczęszczania na spektakle. Inną formą sprzeciwu wobec rusyfikacji była organizacja tajnych spotkań, na których dyskutowano o Polsce, a także czytano zakazaną literaturę – zarówno zachodnich autorów, jak i rodzimych.
W wyniku uświadomienia Borowicz, który wcześniej poważał nauczycieli gimnazjum, zmienił do nich swój stosunek. Najbardziej świadczy o tym scena obrzucania przez niego błotem inspektora Majewskiego. W tym momencie Borowicz w duchu mówił: „Masz psie, masz draniu! Masz- za teatr, masz za inspektorskie zebrania, masz za literaturę! (...) Masz renegacie, masz szpiegu, masz szpiegu!”. Patriotyzm cechuje także Andrzeja Radka, który z narażeniem dostarcza kolegom patriotyczną literaturę z biblioteki państwa Płoniewiczów. Dzięki niemu członkowie koła patriotycznego mogą rozwijać się intelektualnie, poznawać prawdziwą historię i literaturę swej ojczyzny, a także uczyć samodzielnego myślenia, które potęgowało sprzeciw wobec zaborców.
Tytuł powieści Żeromskiego „Syzyfowe prace” można rozumieć dwojako. Z jednej strony młodzież polska klerykowskiego gimnazjum musi niczym mitologiczny Syzyf wciąż mierzyć się z wszechobecną rusyfikacją, musi wciąż na nowo dawać wyraz swej polskości na przekór wszystkiemu. Z drugiej strony zwrot ten, który we frazeologii oznacza bezowocną pracę możemy odnieść do działań rusyfikatorów, którym mimo wielu zabiegów nie udało się odpolszczyć uczniów.
Interpretując tytuł w drugi sposób z pewnością możemy nazwać działania rusyfikatorów syzyfową pracą. Polska szkoła pod zaborami podlegała carskiej administracji. Językiem wykładowym był rosyjski, zabronione było używanie języka polskiego. Lekcje z historii czy geografii prowadzili Rosjanie, nie mówiąc o Polsce prawie nic, lub przedstawiając ją w negatywnym świetle. Dodatkowo podstępem zdobywali sympatię niektórych podatnych na wpływy uczniów i inspirowali ich do zakładania rusofilskich kół, czy wyrażania niepochlebnych słów o polskiej historii. Takim zabiegom uległ Marcin Borowicz.
Jednak o powierzchowności zabiegów rusyfikacyjnych świadczy fakt, że jedna lekcja polskiego zmieniła nastawienie wielu uczniów do własnej tożsamości. Recytacja „Reduty Ordona” sprawiła, że poczuli się Polakami i zdali sobie sprawę z obłudy i zakłamania uczących ich Rosjan. Zrozumieli, że byli manipulowani. Zaczęli, jak Marcin Borowicz, zgłębiać prawdziwą historię Polski, zaś lektura dzieł polskich romantyków (m in. „Dziadów” Mickiewicza) obudziła w nich ducha polskości. Od tego momentu świadomie, choć w ukryciu pielęgnowali polskość. Wieloletnie zabiegi rusyfikatorów okazały się zbyt słabe, by zabić w młodym pokoleniu ducha polskości.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -
Rusyfikacja w „Syzyfowych pracach”
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimMimo, że rusyfikatorzy często odnosili skutki i udawało im się pozbawić młodzież szkolną zdolności samodzielnego myślenia i tożsamości narodowej, niektórym z nich udało się przeciwstawić wszechobecnym zabiegom. W gimnazjum w Klerykowie musieli zmierzyć się z wieloma zakazami – zakazem czytania dzieł polskich autorów, posługiwania się językiem polskim – oraz nakazami – m. in. modlitwa za cara. Jedną z postaci, która złamała te zasady był Bernard Zygier. Na lekcji języka polskiego wyrecytował on bezbłędnie „Redutę Ordona” Adama Mickiewicza. Sposób deklamacji i siła utworu wieszcza spowodowała, że uczniowie zaczęli zastanawiać się nad swą narodowością. Dzięki Bernardowi Zygierowi w wielu przypadkach zrusyfikowanej młodzieży odezwała się polskość. Innym przykładem jest postawa Tomasza Waleckiego, który wykazując odwagę protestuje w imieniu całej klasy przeciwko krzywdzącej opinii nauczyciela historii Kostriulewa o katolickich siostrach zakonnych. Za swój bunt skazany zostaje na karę chłosty.
Uczniowie notorycznie łamali także zakaz mówienia po polsku. Unikali chodzenia do teatru, gdzie wystawiano jedynie sztuki w języku rosyjskim. Główny bohater początkowo ulega czarowi rosyjskiego teatru, jednak po zawarciu znajomości z Zygierem odmawia uczęszczania na spektakle. Inną formą sprzeciwu wobec rusyfikacji była organizacja tajnych spotkań, na których dyskutowano o Polsce, a także czytano zakazaną literaturę – zarówno zachodnich autorów, jak i rodzimych.
W wyniku uświadomienia Borowicz, który wcześniej poważał nauczycieli gimnazjum, zmienił do nich swój stosunek. Najbardziej świadczy o tym scena obrzucania przez niego błotem inspektora Majewskiego. W tym momencie Borowicz w duchu mówił: „Masz psie, masz draniu! Masz- za teatr, masz za inspektorskie zebrania, masz za literaturę! (...) Masz renegacie, masz szpiegu, masz szpiegu!”. Patriotyzm cechuje także Andrzeja Radka, który z narażeniem dostarcza kolegom patriotyczną literaturę z biblioteki państwa Płoniewiczów. Dzięki niemu członkowie koła patriotycznego mogą rozwijać się intelektualnie, poznawać prawdziwą historię i literaturę swej ojczyzny, a także uczyć samodzielnego myślenia, które potęgowało sprzeciw wobec zaborców.
Czy działania rusyfikatorów można nazwać „syzyfową pracą”?
Tytuł powieści Żeromskiego „Syzyfowe prace” można rozumieć dwojako. Z jednej strony młodzież polska klerykowskiego gimnazjum musi niczym mitologiczny Syzyf wciąż mierzyć się z wszechobecną rusyfikacją, musi wciąż na nowo dawać wyraz swej polskości na przekór wszystkiemu. Z drugiej strony zwrot ten, który we frazeologii oznacza bezowocną pracę możemy odnieść do działań rusyfikatorów, którym mimo wielu zabiegów nie udało się odpolszczyć uczniów.
Interpretując tytuł w drugi sposób z pewnością możemy nazwać działania rusyfikatorów syzyfową pracą. Polska szkoła pod zaborami podlegała carskiej administracji. Językiem wykładowym był rosyjski, zabronione było używanie języka polskiego. Lekcje z historii czy geografii prowadzili Rosjanie, nie mówiąc o Polsce prawie nic, lub przedstawiając ją w negatywnym świetle. Dodatkowo podstępem zdobywali sympatię niektórych podatnych na wpływy uczniów i inspirowali ich do zakładania rusofilskich kół, czy wyrażania niepochlebnych słów o polskiej historii. Takim zabiegom uległ Marcin Borowicz.
Jednak o powierzchowności zabiegów rusyfikacyjnych świadczy fakt, że jedna lekcja polskiego zmieniła nastawienie wielu uczniów do własnej tożsamości. Recytacja „Reduty Ordona” sprawiła, że poczuli się Polakami i zdali sobie sprawę z obłudy i zakłamania uczących ich Rosjan. Zrozumieli, że byli manipulowani. Zaczęli, jak Marcin Borowicz, zgłębiać prawdziwą historię Polski, zaś lektura dzieł polskich romantyków (m in. „Dziadów” Mickiewicza) obudziła w nich ducha polskości. Od tego momentu świadomie, choć w ukryciu pielęgnowali polskość. Wieloletnie zabiegi rusyfikatorów okazały się zbyt słabe, by zabić w młodym pokoleniu ducha polskości.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -