Jesteś w: Pan Tadeusz

Streszczenie „Pana Tadeusza”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



Po powrocie gości z polowania, w Soplicowie panował ruch. Wszyscy zasiedli do śniadania, starszyzna rozmawiała o ukazach carskich, o pogłoskach o nadchodzącej wojnie, a młodzież siedziała w drugiej izbie. Nagle Telimena zaproponowała gościom pójście na grzybobranie.

KSIĘGA TRZECIA
Umizgi

Wszyscy przystali na pomysł Telimeny i udali się na grzybobranie, które było dla niej pretekstem do poznania Tadeusza. Nie przebrała się w odpowiedni strój: była w długiej sukni, w błyszczących trzewikach, czerwonym szalu. Znudzona poszła do miejsca nazwanego „Świątynią dumania” („modne damy końca VIII w. wybierały sobie lub umyślnie urządzały zaciszne ustronia jako miejsca marzeń”), w której szukała samotności. Usiadłszy na kamieniu, wsłuchała się w płynący obok strumień.

Gdy podszedł do niej Sędzia, zaczęli rozmawiać. Mężczyzna powiedział, że Ksiądz Robak przyniósł mu wiadomość od jego brata - ojca Tadeusza. Krewny nie chciał wrócić do kraju ani ujawniać, że żyje. Przez te wszystkie lata rozporządzał losem swego syna: najpierw chciał go posłać do legionów, teraz zmienił zdanie, pragnął ożenić go z Zosią - wychowanką Telimeny (na jej utrzymanie pieniądze łożył także Jacek). Usłyszawszy te plany, kobieta wyraziła pogląd, iż młody Soplica powinien poznać świat, a nie zakładać rodzinę. Chciała zabrać go do Petersburga, poznać z ważnymi ludźmi. Tłumaczyła, że gdy już Tadeusz otrzyma ważny urząd, po paru latach może wrócić do Soplicowa i ożenić się. Telimena miała ogromną siłę przekonywania. Bez trudu przeciągnęła na swoją stronę Sędziego, który nie domyślał się, że jego bratanek wpadł jej w oko. Teraz on także był zdania, że należy poczekać z ożenieniem Tadeusza, ponieważ „serce nie sługa”.

Tej rozmowie przysłuchiwał się Hrabia ukryty za drzewem. Podobnie jak Sędzia, on także był pod urokiem urody Telimeny. Gdy dołączył do bohaterów, we trójkę spacerowali po lesie, podziwiając piękno przyrody.

Gdy rozległ się dzwon, nawołujący grzybiarzy do powrotu na obiad, Telimena ukradkiem wsunęła do kieszeni Tadeuszowi bilecik z kluczem tak, że Hrabia nic nie dostrzegł.

Po powrocie wszyscy zasiedli do obiadu. Gajowy Sędziego dał znać, że niedźwiedź wyszedł ze swojego matecznika, a ten ogłosił, że nazajutrz odbędzie się polowanie i zarządził zbiórkę bardzo rano przy leśnej kaplicy. Nie wszyscy tego dnia zasiedli do wieczerzy. niektórzy byli tak bardzo podekscytowani nadchodzącym polowaniem, że już zaczęli czynić przygotowania: karmili konie, czyścili broń.

KSIĘGA CZWARTA
Dyplomatyka i łowy

Gdy Tadeusz się obudził, wszyscy już wyruszyli do puszczy litewskiej, więc szybko wstał, chwycił flintę i popędził do stajni. Tam czekał już na niego osiodłany koń.

Tymczasem w karczmie ksiądz Robak szeptem naradzał się z Jankielem. Poznali się kiedyś w obcych krajach i od tej pory mieli do siebie zaufanie. Po zakończeniu rozmowy tajemniczy bernardyn rozdał zebranemu tłumowi szlachty swoją tabakierkę. Zachwyceni ludzie usłyszeli, że pochodzi ona z Jasnej Góry z Częstochowy, od księży paulinów. Podobno z jego tabakiery cztery razy kichał generał Dąbrowski, z którym Robak spotkał się, gdy był w obozie, a generał odbierał „najeźdźcom” Gdańsk. Wówczas dowódca miał powiedzieć, że zobaczą się ponownie niedługo na Litwie i będą wdychać razem częstochowską tabakę, że przybędzie z wojskami cesarza Napoleona i razem pobiją Moskali. Ta historia zdziwiła szlachtę. Nagle Robak wybiegł z karczmy. Stało się tak, gdy przez okienko ujrzał Tadeusza pędzącego w stronę puszczy litewskiej na koniu. Obawiając się o niego, ruszył w ślad za nim.

Jak się później okazało, Tadeuszowi groziło śmiertelne niebezpieczeństwo, z którego uratował go ksiądz. W czasie polowania Robak jednym celnym strzałem trafił niedźwiedzia, który chciał zaatakować młodego bohatera i Hrabiego. Po tym niespodziewanym zwrocie akcji powstało zamieszanie. Asesor z Rejentem kłócili się między sobą, który z nich trafił zwierzę i do którego będzie należała jego skóra. Dopiero Gerwazy udowodnił, że to z jego strzelby padł strzał. Wyjaśnił, że broń wyrwał mu z rąk ksiądz Robak i wypalił celnie do niedźwiedzia, po czym - upewniwszy się, że Tadeuszowi i Hrabiemu nic się nie stało - uciekł w pole. Wszyscy zebrani zaczęli szukać posiadacza tak celnego oka, gdy tymczasem Gerwazy doszedł do wniosku, że znał w życiu tylko jednego człowieka, który potrafił tak strzelać – to on był zabójcą jego pana.
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 -  - 7 -  - 8 - 



  Dowiedz się więcej