Jesteś w:
Pan Tadeusz
KSIĘGA PIERWSZA
Gospodarstwo
Przed dworek w Soplicowie zajechał powóz, z którego wysiadł Tadeusz Soplica. Obiegłszy dziedziniec, nie krył zdziwienia, że nikt nie witał powracającego z nauki w mieście. Konsternacja wzrosła, gdy wszedł do domu, w swoim dawnym pokoju zobaczył porozrzucane na krzesłach damskie fatałaszki – przecież jego stryj był kawalerem!
Nagle przez otwarte okno (które było nisko nad ziemią) wprost z ogrodu wbiegła młoda i śliczna dziewczyna. Widząc niespodziewanego gościa, wystraszyła się i uciekła tą samą drogą.
Wyszedłszy na podwórze, Tadeusz spotkał Wojskiego, od którego dowiedział się, że do dworu przyjechało wielu gości. W najbliższych dniach miały się odbyć „sądy graniczne” z Hrabią o zamek Horeszków, a teraz wszyscy wraz z Sędzią poszli oglądać folwark i pola. Słysząc te słowa, Tadeusz wyszedł znajomym stryja naprzeciw. Wkrótce dostrzegł powracających gości: przodem na wozie jechały z dozorcą małe dzieci, za nimi szła młodzież, potem Podkomorzy z żoną, Sędzia i pozostali goście. Szereg był ustawiony według wieku, urodzenia, „rozumu”, urzędu. Tadeusz na powitanie ucałował rękę stryja, a on ocierając ukradkiem łzy przywitał bratanka pocałunkiem w skroń.
Wojski z Protazym rozkazali bez wiedzy Sędziego przenieść służącym wieczerzę - stoły, ławy, krzesła, wyśmienite potrawy na pięknej zastawie - do zamku, gdyż we dworze goście nie było wystarczająco miejsca. Na miejscu honorowe krzesło zajął Podkomorzy, obok niego Sędzia i ksiądz Robak, który przed posiłkiem odmówił modlitwę po łacinie. Podczas posiłku rozmawiano o cywilizacji, reformach, równości ludzi. Ksiądz Robak był przekonany, że niedługo nadejdzie wojna, gdyż stacjonujący w miasteczku sztab wojska szykował się do wymarszu „na Turka” (taki rozkaz otrzymał major Płuta).
Po jakimś czasie do gości dołączyła spóźniona Telimena. Siadłszy obok Tadeusza - myślał, że to ją widział wchodzącą przez okno - opowiadała wszystkim o muzyce i o życiu w wielkim świecie, gdy tymczasem na drugim końcu stołu trwał spór Asesora z Rejentem. Kłócili się jak zwykle o ich charty: który z nich jest szybszy i lepszy.
Gdy Podkomorzy zadzwonił w swoją tabakierkę, dał znak, że zabierze głos. Oświadczył, że posiedzenie sądu granicznego w sprawie zamku odbędzie się jutro po przyjeździe Hrabiego. Po tych słowach zebrani wrócili do dworu. Starsi i damy spali w domu, młodzież z uwagi na brak miejsca w stodole na sianie. Sędzia długo jeszcze do późnej nocy rozmawiał w swoim gabinecie z księdzem Robakiem, naradzali się szeptem.
KSIĘGA DRUGA
Zamek
W Soplicowie skoro świt wszyscy wyruszali na polowanie „na zająca”. Panował gwar, wyprowadzano charty z psiarni, szykowano konie. Gdy Podkomorzy dał sygnał do wyjazdu, rozległ się dźwięk trąb. Damy podróżowały w pojazdach, a myśliwi na koniach.
Hrabia jak zwykle spóźnił się na zbiórkę. Zatrzymawszy się przy zamku, zaczął szkicować w swoim notatniku, który zawsze nosił przy sobie. Pierwszy raz widział zamek o tak wczesnej porze, w porannej mgle wieża wydawała się wyższa, dach pokryty blachą złocił się w słońcu. Gdy podszedł do niego dawny sługa ostatniego dziedzica zamku Gerwazy z zapytaniem, czy naprawdę sprzeda zamek Sędziemu, ten potwierdził. Uważał, że to będzie najlepsze rozwiązanie, gdyż zatrzymanie go wiąże się z wielkimi kosztami i… panującą tu nudą.
Potem Gerwazy zabrał Hrabiego na zamek i opowiedział mu historię starej budowli. Kiedyś Jacek Soplica, rodzony brat Sędziego, ubiegał się o rękę córki dziedzica Horeszki, ale gdy został odrzucony, okrutnie się zemścił napadając zamek wraz z Moskalami.
Dla Gerwazego było to smutne wspomnienie. Wzruszony zakrył twarz rękami, gdy Hrabia zapewnił go, że nie odda zamku w ręce Soplicy. Na koniec rozmowy Gerwazy został mianowany burgrabią Hrabiego. Dopiero teraz poczuł, że płynie w nim krew odważnego rodu Horeszków. Zamierzał zerwać wszystkie układy z Sędzią Soplicą, tak nakazywał mu honor.
Tymczasem Hrabia, zamiast pojechał do dworu, zatrzymał się w sadzie, ponieważ ujrzał piękną dziewczynę karmiącą gęsi. Myśląc, że nieznajoma to pewnie jakaś „wieśniaczka”, obserwował ją z ukrycia.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 -
Streszczenie „Pana Tadeusza”
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimKSIĘGA PIERWSZA
Gospodarstwo
Przed dworek w Soplicowie zajechał powóz, z którego wysiadł Tadeusz Soplica. Obiegłszy dziedziniec, nie krył zdziwienia, że nikt nie witał powracającego z nauki w mieście. Konsternacja wzrosła, gdy wszedł do domu, w swoim dawnym pokoju zobaczył porozrzucane na krzesłach damskie fatałaszki – przecież jego stryj był kawalerem!
Nagle przez otwarte okno (które było nisko nad ziemią) wprost z ogrodu wbiegła młoda i śliczna dziewczyna. Widząc niespodziewanego gościa, wystraszyła się i uciekła tą samą drogą.
Wyszedłszy na podwórze, Tadeusz spotkał Wojskiego, od którego dowiedział się, że do dworu przyjechało wielu gości. W najbliższych dniach miały się odbyć „sądy graniczne” z Hrabią o zamek Horeszków, a teraz wszyscy wraz z Sędzią poszli oglądać folwark i pola. Słysząc te słowa, Tadeusz wyszedł znajomym stryja naprzeciw. Wkrótce dostrzegł powracających gości: przodem na wozie jechały z dozorcą małe dzieci, za nimi szła młodzież, potem Podkomorzy z żoną, Sędzia i pozostali goście. Szereg był ustawiony według wieku, urodzenia, „rozumu”, urzędu. Tadeusz na powitanie ucałował rękę stryja, a on ocierając ukradkiem łzy przywitał bratanka pocałunkiem w skroń.
Wojski z Protazym rozkazali bez wiedzy Sędziego przenieść służącym wieczerzę - stoły, ławy, krzesła, wyśmienite potrawy na pięknej zastawie - do zamku, gdyż we dworze goście nie było wystarczająco miejsca. Na miejscu honorowe krzesło zajął Podkomorzy, obok niego Sędzia i ksiądz Robak, który przed posiłkiem odmówił modlitwę po łacinie. Podczas posiłku rozmawiano o cywilizacji, reformach, równości ludzi. Ksiądz Robak był przekonany, że niedługo nadejdzie wojna, gdyż stacjonujący w miasteczku sztab wojska szykował się do wymarszu „na Turka” (taki rozkaz otrzymał major Płuta).
Po jakimś czasie do gości dołączyła spóźniona Telimena. Siadłszy obok Tadeusza - myślał, że to ją widział wchodzącą przez okno - opowiadała wszystkim o muzyce i o życiu w wielkim świecie, gdy tymczasem na drugim końcu stołu trwał spór Asesora z Rejentem. Kłócili się jak zwykle o ich charty: który z nich jest szybszy i lepszy.
Gdy Podkomorzy zadzwonił w swoją tabakierkę, dał znak, że zabierze głos. Oświadczył, że posiedzenie sądu granicznego w sprawie zamku odbędzie się jutro po przyjeździe Hrabiego. Po tych słowach zebrani wrócili do dworu. Starsi i damy spali w domu, młodzież z uwagi na brak miejsca w stodole na sianie. Sędzia długo jeszcze do późnej nocy rozmawiał w swoim gabinecie z księdzem Robakiem, naradzali się szeptem.
KSIĘGA DRUGA
Zamek
W Soplicowie skoro świt wszyscy wyruszali na polowanie „na zająca”. Panował gwar, wyprowadzano charty z psiarni, szykowano konie. Gdy Podkomorzy dał sygnał do wyjazdu, rozległ się dźwięk trąb. Damy podróżowały w pojazdach, a myśliwi na koniach.
Hrabia jak zwykle spóźnił się na zbiórkę. Zatrzymawszy się przy zamku, zaczął szkicować w swoim notatniku, który zawsze nosił przy sobie. Pierwszy raz widział zamek o tak wczesnej porze, w porannej mgle wieża wydawała się wyższa, dach pokryty blachą złocił się w słońcu. Gdy podszedł do niego dawny sługa ostatniego dziedzica zamku Gerwazy z zapytaniem, czy naprawdę sprzeda zamek Sędziemu, ten potwierdził. Uważał, że to będzie najlepsze rozwiązanie, gdyż zatrzymanie go wiąże się z wielkimi kosztami i… panującą tu nudą.
Potem Gerwazy zabrał Hrabiego na zamek i opowiedział mu historię starej budowli. Kiedyś Jacek Soplica, rodzony brat Sędziego, ubiegał się o rękę córki dziedzica Horeszki, ale gdy został odrzucony, okrutnie się zemścił napadając zamek wraz z Moskalami.
Dla Gerwazego było to smutne wspomnienie. Wzruszony zakrył twarz rękami, gdy Hrabia zapewnił go, że nie odda zamku w ręce Soplicy. Na koniec rozmowy Gerwazy został mianowany burgrabią Hrabiego. Dopiero teraz poczuł, że płynie w nim krew odważnego rodu Horeszków. Zamierzał zerwać wszystkie układy z Sędzią Soplicą, tak nakazywał mu honor.
Tymczasem Hrabia, zamiast pojechał do dworu, zatrzymał się w sadzie, ponieważ ujrzał piękną dziewczynę karmiącą gęsi. Myśląc, że nieznajoma to pewnie jakaś „wieśniaczka”, obserwował ją z ukrycia.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 -