Jesteś w: Pan Tadeusz

Streszczenie „Pana Tadeusza”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim


„Bo woźni przed procesem, jak szpiegi przed bojem.
Muszą kryć się pod różną postacią i strojem”.

Do gabinetu Sędziego przyszedł Robak. Skarżył się, że Telimena chce uwieźć Tadeusza. Gdy usłyszał o wieczornej kłótni z Hrabią stwierdził, że Sędzia zrobił źle wysyłając Protazego z pozwem. Przewidywał, że w czasie procesu szlachta pójdzie za Hrabią. Miał inne wyjście z tej sytuacji. Przypomniał, że Książę Józef Poniatowski wysłał go na zwiady z rozkazem przygotowania Litwinów na przyjście wojsk Napoleona. Prorokował, że skoro Francuzi uderzą z przodu, to Sędzia powinien zebrać ludzi i zrobić powstanie, wtedy stanie się sławny, ludzie zapomną mu jego wcześniejsze zatargi z majątkiem Horeszków, który zagarnął dzięki Targowicy, dopiero wtedy będzie „panem całą gębą”. Sędzia uznał, że to dobry pomysł: zbierze strzelców, zapasy prochu już ma, u księdza na plebani są ukryte armatki, a u Jankiela groty, które po kryjomu przywiózł z Królewca. Na koniec Robak zapowiedział, że sam wyznaczy czas i miejsce powstania.

Po rozmowie z Sędzią Robak pojechał do dworu Hrabiego, aby powstrzymać Protazego z doręczeniem pozwu. Dogonił go w ostatniej chwili. Spotkali się w domu Hrabiego, który, choć był otwarty – stał pusty. Wszędzie leżały porozrzucane dwururki, zapasy starej broni. O tym, co się stało, bohaterowie dowiedzieli się od dwóch kobiet z folwarku: wszyscy ludzie z Hrabią pojechali do Dobrzynia.

Posłaniec pojawił się o świcie w Dobrzynie. Po chwili zbiegli się wszyscy mieszkańcy zaścianka, trwały narady. Pytano o radę Maćka nad Maćkami, gdyż każdy liczył się z jego zdaniem.

KSIĘGA SIÓDMA
Rada

Szlachta Dobrzyńska, licząca około dwustu ludzi, zebrała się z okolic na obrady w zaścianku u Maćka nad Maćkami. Bartka zwanego Prusakiem (nienawidził Niemców), Maćka zwanego Kropicielem, Bartka zwanego Brzytewką i Macieja zwanego Konewką, komisarza Buchwalda, szlachcica Skołubę i wielu innych zwołał Gerwazy.

W czasie narady rozgorzała kłótnia: jedni chcieli iść „na Moskala”, inni chcieli czekać na przybycie wojsk Napoleona. Nagle głos zabrał Maciek nad Maćkami. Gdy spytał, skąd wiedzą, że Francuzi przyjdą - skąd, ilu, kiedy - lecz nikt nie umiał mu odpowiedzieć. Uzgodniono, że poczekają na przybycie księdza Robaka, który jak się okazało był roznosicielem tych informacji.

Wtedy Gerwazy powiedział, że Robak mówił o wielkich rzeczach, które dzieją się na świecie, o nachodzącej wojnie, kończąc swój wywód poglądem, że zanim przyjmą Napoleona, „trzeba wymieść śmiecie” (chodziło mu oczywiście o Sędziego „ciemiężyciela”). Na koniec rzucił hasło zajazdu na Soplicowo, z którego Sędzia chciał rzekomo ograbić Hrabiego.

Zgromadzeni podzielili się na dwie grupy: jedni bronili Soplicy, uważając go za dobrego człowieka, wspominając, że to on pierwszy zabronił chłopom pańszczyźnianym kłaniać się do ziemi, że zapraszał ich do stołu, zaznaczając, że jest poczciwy: w domu stosuje polskie obyczaje nie idzie za moskiewską modą. Tego zdania był między innymi Jankiel. Drudzy z kolei mówili, że Soplica jest oszustem i wyzyskiwaczem, wypominali swoje urazy do niego.
Nikt nie chciał słuchać Maćka nad Maćkami, który potępiał takie zachowanie i złe zamiary.

Gdy do zaścianka Dobrzyńskich przybył Hrabia ze swoimi dziesięcioma dżokejami, wszyscy mu wiwatowali. Jankiel zaprosił zebranych do karczmy dla ostudzenia emocji. Wniesiono beczki z piwem. Potem Hrabia z Gerwazym i wszystkimi ludźmi, których pociągnął za sobą, ruszyli na Soplicę.

KSIĘGA ÓSMA
Zajazd

Był cichy wieczór w Soplicowie, goście z Sędzią siedzieli na przyzbach porośniętych mchem przed domem. Zosia nasłuchiwała rechotania żab dochodzących z dwóch stawów. W oddali widać było ogniska pastuchów. Obserwowali niebo, gdy Wojski opowiedział historię gwiazd, którą znał doskonale.
Gdy wszyscy rozeszli się spać: część do domu, część do stodoły, na Sędziego w jego gabinecie czekał ksiądz Robak. Rozmawiali szeptem. Robak powiedział, że w Dobrzynie już zrobiło się zamieszanie, Francuzi przyjdą na Litwę dopiero wiosną, a szlachta źle zrozumiała jego słowa i zamierza najechać na Soplicowo wraz z Hrabią i Gerwazym. Na koniec ksiądz oświadczył, że stary Maciek go rozpoznał i dlatego musi pójść z nim porozmawiać, nawet jeśli ma zginąć. Zostawił Sędziemu prowincjała „In articulo mortis” (wobec grożącej śmierci) i poprosił, by w razie jego śmierci nie ujawnił prawdy. On chciał umrzeć jako bernardyn. Płacząc, mężczyźni pożegnali się.
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 -  - 7 -  - 8 - 



  Dowiedz się więcej