Jesteś w:
Jądro ciemności
przygotowania referatu będącego wytyczną dla Towarzystwa Tępienia Dzikich Obyczajów. W gruncie rzeczy jego idea sprowadzała się do wytępienia wszystkich tubylców.
Marlow i jego towarzysze docierają do stacji Kurtza. Wita ich młody Rosjanin, który opiekuje się chorym Kurtzem. Rosjanin otacza Kurtza uwielbieniem. Od niego Marlow dowiaduje się, że Kurtz stworzył własne wojsko złożone z Murzynów. Dowodem jego władzy jest palisada ze ściętych głów. Rosjanin wyjaśnia, że są to głowy buntowników. Kurtz przez tubylców uznawany jest niemalże za boga. Marlow widzi go po raz pierwszy, gdy wyniesiony na noszach przemawia do tłumu.
Chory Kurtz zostaje zabrany na statek i oddany pod opiekę Marlowa. Na brzegu żegna ich tłum tubylców. Wśród nich jest piękna, dzika kobieta – kochanka Kurtza. Widać na jej twarzy cierpienie i smutek. By zakończyć tę przykrą scenę włączony zostaje parowy gwizdek na statku, który odstrasza Murzynów.
Marlow dowiaduje się, że Kurtz nie mogąc pogodzić się z faktem, że musi porzucić swoje plany kazał zaatakować ich statek, by opóźnić ich przybycie. Mimo choroby wciąż myśli o powrocie do dżungli, o dochodach z pozyskiwania kości słoniowej, o władzy, jaką miał tutaj. Świadomy jednak swojego stanu przekazał Marlowowi dokumenty i fotografie. Kilka dni później umiera. Jego ostatnie słowa to „Zgroza! Zgroza!”. Marlow odbiera to jako szczere wyznanie określające rzeczywistość, w której Kurtz żył w Afryce.
Marlow wraca do Brukseli. Dokumenty Kurtza oddaje, zgodnie z ich przeznaczeniem właścicielom spółki i dziennikarzom. Z raportu sporządzonego przez Kurtza usuwa postscriptum, gdzie mowa jest o wytępieniu wszystkich dzikich tubylców. Ciągle rozmawia z różnymi ludźmi na temat zmarłego. Wszyscy widzą w nim wielkiego człowieka – jedni muzyka, inni wybitnego dziennikarza czy uzdolnionego malarza. Rosjanin, który był przy Kurtzu w dżungli utrzymywał, że był on wspaniałym poetą. Ten wizerunek niezwykłego człowieka podtrzymuje również narzeczona Kurtza, którą Marlow odwiedza by oddać jej prywatne listy. Nie chce mówić tej kobiecie o tym, co widział w Afryce, nie chce burzyć jej wyobrażeń o Kurtzu. Wypytywany o jego ostatnie chwile, kłamie, że umarł z jej imieniem na ustach. Sam natomiast dochodzi do wniosku, że Kurtz musiał wyjechać do Afryki z zupełnie prozaicznego powodu, jakim było ubóstwo i potrzeba zarobienia pieniędzy.
Na tym Marlow zakończył swoje opowiadanie. W trakcie jego trwania zakończył się odpływ. Słuchacze w milczeniu obserwowali otwarte morze, na którym wytyczony szlak „zdaje się prowadzić do jądra niezmierzonej ciemności”.
strona: - 1 - - 2 -
„Jądro ciemności” - streszczenie
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimprzygotowania referatu będącego wytyczną dla Towarzystwa Tępienia Dzikich Obyczajów. W gruncie rzeczy jego idea sprowadzała się do wytępienia wszystkich tubylców.
Marlow i jego towarzysze docierają do stacji Kurtza. Wita ich młody Rosjanin, który opiekuje się chorym Kurtzem. Rosjanin otacza Kurtza uwielbieniem. Od niego Marlow dowiaduje się, że Kurtz stworzył własne wojsko złożone z Murzynów. Dowodem jego władzy jest palisada ze ściętych głów. Rosjanin wyjaśnia, że są to głowy buntowników. Kurtz przez tubylców uznawany jest niemalże za boga. Marlow widzi go po raz pierwszy, gdy wyniesiony na noszach przemawia do tłumu.
Chory Kurtz zostaje zabrany na statek i oddany pod opiekę Marlowa. Na brzegu żegna ich tłum tubylców. Wśród nich jest piękna, dzika kobieta – kochanka Kurtza. Widać na jej twarzy cierpienie i smutek. By zakończyć tę przykrą scenę włączony zostaje parowy gwizdek na statku, który odstrasza Murzynów.
Marlow dowiaduje się, że Kurtz nie mogąc pogodzić się z faktem, że musi porzucić swoje plany kazał zaatakować ich statek, by opóźnić ich przybycie. Mimo choroby wciąż myśli o powrocie do dżungli, o dochodach z pozyskiwania kości słoniowej, o władzy, jaką miał tutaj. Świadomy jednak swojego stanu przekazał Marlowowi dokumenty i fotografie. Kilka dni później umiera. Jego ostatnie słowa to „Zgroza! Zgroza!”. Marlow odbiera to jako szczere wyznanie określające rzeczywistość, w której Kurtz żył w Afryce.
Marlow wraca do Brukseli. Dokumenty Kurtza oddaje, zgodnie z ich przeznaczeniem właścicielom spółki i dziennikarzom. Z raportu sporządzonego przez Kurtza usuwa postscriptum, gdzie mowa jest o wytępieniu wszystkich dzikich tubylców. Ciągle rozmawia z różnymi ludźmi na temat zmarłego. Wszyscy widzą w nim wielkiego człowieka – jedni muzyka, inni wybitnego dziennikarza czy uzdolnionego malarza. Rosjanin, który był przy Kurtzu w dżungli utrzymywał, że był on wspaniałym poetą. Ten wizerunek niezwykłego człowieka podtrzymuje również narzeczona Kurtza, którą Marlow odwiedza by oddać jej prywatne listy. Nie chce mówić tej kobiecie o tym, co widział w Afryce, nie chce burzyć jej wyobrażeń o Kurtzu. Wypytywany o jego ostatnie chwile, kłamie, że umarł z jej imieniem na ustach. Sam natomiast dochodzi do wniosku, że Kurtz musiał wyjechać do Afryki z zupełnie prozaicznego powodu, jakim było ubóstwo i potrzeba zarobienia pieniędzy.
Na tym Marlow zakończył swoje opowiadanie. W trakcie jego trwania zakończył się odpływ. Słuchacze w milczeniu obserwowali otwarte morze, na którym wytyczony szlak „zdaje się prowadzić do jądra niezmierzonej ciemności”.
strona: - 1 - - 2 -