Jesteś w: Syzyfowe prace

„Syzyfowe prace” – recenzja filmu

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

W 2000 roku na ekrany polskich kin weszła ekranizacja „Syzyfowych prac”. Na ekran popularną lekturę szkolną zdecydował się przenieść reżyser i autor scenariusza Paweł Komorowski. Film jest kinową wersją serialu telewizyjnego z 1998 roku (w napisach końcowych filmu pojawia się informacja: w filmie wykorzystano materiały filmowe z serialu telewizyjnego pt. „Syzyfowe prace”). W sierpniu 2000 w Łodzi (Park Poniatowskiego), Górach Świętokrzyskich i w okolicach Chęcin trwały zdjęcia do nowego zakończenia filmu. Film wielkoekranowy nie odzwierciedla wprost całej powieści Żeromskiego, przedstawiając wybrane fragmenty począwszy od ofiarowania fuzji przez ojca Bobrowicza (ostatnie trzy lata nauki Borowicza). Całość losów Marcina Borowicza możemy śledzić w telewizyjnym serialu.

W wersji kinowej reżyser w pierwszej części skupia się na postaci Jędrzeja Radka – chłopskiego syna, który ma ambicję zdobyć wykształcenie. Nie poddaje się, mimo szykan ze strony kolegów. Od wydalenia ze szkoły w wyniku sprowokowanej bójki ratuje go wyznawca idei panslawizmu Marcin Borowicz. Druga część filmu poświęcona jest właśnie jemu i jego przemianie wewnętrznej po wysłuchaniu „Reduty Ordona”. Dojrzewanie Borowicza ukazane zostało jednak w dziele filmowym powierzchownie, bez głębszej analizy. W „Syzyfowych pracach” nie brak też wątku pierwszej miłości. Marcin zakochuje się w pięknej pensjonarce – Annie Stogowskiej („Birucie”). Po maturze ich uczucie wystawione jest na ciężką próbę – okazuje się, że dziewczyna wraz z całą rodziną wyjechała w głąb Rosji.

Na korzyść filmu przemawia przede wszystkim doborowa obsada. Wśród aktorów możemy podziwiać zarówno młode talenty - w głównej roli Łukasza Garlickiego, a także Alicję Bachledę-Córuś (Anna Stogowska), Bartłomieja Kasprzykowskiego (Jędrzej Radek) czy Tomasza Piątkowskiego (Bernard Zygier), ale także znanych i cenionych aktorów: m. in. Franciszka Pieczkę, Krzysztofa Wakulińskiego, Jerzego Bińczyckiego czy Zofię Kucównę. Udział tak znakomitych postaci gwarantuje doskonałą grę aktorską. Poszczególne kreacje tchną autentyzmem i profesjonalizmem.

Atutem filmu jest także scenografia Bogdana Sollego i dekoracje wnętrz oddające klimat epoki przygotowane przez Wisławę Chojnowską, a także kostiumy zaprojektowane przez Marię Wiłuń, dzięki którym film zachowuje autentyczność. Także rekwizyty, nad którymi czuwali Andrzej Kubicz i Paweł Żyłka sprawiają, że widz czuje się niemal przeniesiony do II połowy XIX wieku i czasów rosyjskiego zaboru.

Na uznanie zasługuje scena przedstawiająca recytację „Reduty Ordona” przez Bernarda Zygiera. Utrzymuje ona pełnię napięcia i nie pozwala na oderwanie od ekranu wzroku. Wszyscy aktorzy w pełni oddają atmosferę skupienia. Scena jest z pewnością przejmująca i silnie zapada w pamięć.

Mimo ograniczenia filmowej wersji jedynie do części fabuły i powierzchownym ukazaniu procesu rusyfikacji i wyzwalania się polskiej młodzieży spod wpływu zaborców produkcję ogląda się z przyjemnością. To zasługa głównie plejady polskich aktorów, którzy płytkość fabuły przykryli doskonałą grą aktorską.



  Dowiedz się więcej