Jesteś w:
Makbet
Ostatnia scena tragedii Szekspira „Makbet” rozgrywa się na murach zamku w Dunzynan. Jest to scena, gdy Makbet czeka na ostateczne rozstrzygnięcie swojego losu.
Jak przywiązany do słupa, nie mogę
Uciekać, muszę jak niedźwiedź tu walczyć -
Gdzież mąż, którego nie rodzi kobieta?
Takiego tylko lękać mi się trzeba.
Makbet do końca wierzy w przepowiednię czarownic. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że siły demoniczne są podstępne, przewrotne i nigdy nie działają na korzyść człowieka. Są one uosobieniem zła, którego człowiek powinien wystrzegać się. Jego pewność siebie wzrasta po pojedynku z Siwardem, którego zabija.
Z kobietyś zrodzon! - Śmieję się z oręża,
W dłoniach z kobiety zrodzonego męża.
Sprawy przybierają jednak zły obrót. Atakujące wojsko wdziera się do zamku. Makbeta zaczyna wątpić w szczęśliwe dla siebie rozwiązanie tej sytuacji ale postanawia walczyć do końca.
Po co rzymskiego głupca mam grać rolę
I od własnego miecza ginąć? Póki
Żyjących widzę, lepiej jego ostrze
Na nich obrócić.
Widok Makdufa, któremu wymordował całą rodzinę powstrzymuje go jednak przed walką.
Z wszystkich jednego ciebie unikałem.
Lecz odejdź: zbyt już wiele na mej duszy
Krwi twojej ciąży.
Makbet nie rozumie, że właśnie sprawdza się przepowiednia. Zło, z którym chciał współdziałać obróciło się przeciwko niemu i ukazało całą swoją przewrotność. Makduf jest człowiekiem, który przedwcześnie został wyjęty z łona matki i to właśnie on zabija Makbeta.
Ostatnie słowo w tragedii należy do prawowitego następcy tronu, Malkolma.
(…)
Co nam prócz tego wypadnie dokonać,
Aby ojczysty szczep znów odzieleniał,
Przywołać naszych wygnanych przyjaciół,
Uciekających przed tyrana sidłem,
Ścigać siepaczy ległego rzeźnika
I jego żony szatańskiej, co własną,
Jak mówią, dłonią śmierć sobie zadała.
Wpływ zła na człowieka – rozwiń temat na podstawie analizy i interpretacji ostatniej sceny „Makbeta”
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimOstatnia scena tragedii Szekspira „Makbet” rozgrywa się na murach zamku w Dunzynan. Jest to scena, gdy Makbet czeka na ostateczne rozstrzygnięcie swojego losu.
Jak przywiązany do słupa, nie mogę
Uciekać, muszę jak niedźwiedź tu walczyć -
Gdzież mąż, którego nie rodzi kobieta?
Takiego tylko lękać mi się trzeba.
Makbet do końca wierzy w przepowiednię czarownic. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że siły demoniczne są podstępne, przewrotne i nigdy nie działają na korzyść człowieka. Są one uosobieniem zła, którego człowiek powinien wystrzegać się. Jego pewność siebie wzrasta po pojedynku z Siwardem, którego zabija.
Z kobietyś zrodzon! - Śmieję się z oręża,
W dłoniach z kobiety zrodzonego męża.
Sprawy przybierają jednak zły obrót. Atakujące wojsko wdziera się do zamku. Makbeta zaczyna wątpić w szczęśliwe dla siebie rozwiązanie tej sytuacji ale postanawia walczyć do końca.
Po co rzymskiego głupca mam grać rolę
I od własnego miecza ginąć? Póki
Żyjących widzę, lepiej jego ostrze
Na nich obrócić.
Widok Makdufa, któremu wymordował całą rodzinę powstrzymuje go jednak przed walką.
Z wszystkich jednego ciebie unikałem.
Lecz odejdź: zbyt już wiele na mej duszy
Krwi twojej ciąży.
Makbet nie rozumie, że właśnie sprawdza się przepowiednia. Zło, z którym chciał współdziałać obróciło się przeciwko niemu i ukazało całą swoją przewrotność. Makduf jest człowiekiem, który przedwcześnie został wyjęty z łona matki i to właśnie on zabija Makbeta.
Ostatnie słowo w tragedii należy do prawowitego następcy tronu, Malkolma.
(…)
Co nam prócz tego wypadnie dokonać,
Aby ojczysty szczep znów odzieleniał,
Przywołać naszych wygnanych przyjaciół,
Uciekających przed tyrana sidłem,
Ścigać siepaczy ległego rzeźnika
I jego żony szatańskiej, co własną,
Jak mówią, dłonią śmierć sobie zadała.