Jesteś w:
Dziady
Przykładów matki cierpiącej jest w polskiej literaturze mnóstwo. Niemal w każdej epoce powstało kilka ważnych portretów kobiet gotowych na największe poświęcenie w imię swego dziecka. Taki symbol stworzył także Adam Mickiewicz.
W III części „Dziadów” pojawia się matka torturowanego więźnia, Rollisona. Na wieść o losie syna, pojmanego i przetrzymywanego w więzieniu bez postawienia zarzutów i szans na obronę, niewidoma staruszka staje przed obliczem samego Senatora Nowosilcowa. Nim to się jej udaje, tygodniami puka do drzwi jego domu, krąży wokół budynku, sypia na chodniku przed nim. Wielokrotnie przepędzania, wyszydzana, a nawet bita, nie poddaje się.
Gdy w końcu udaje się jej porozmawiać z Senatorem, nie jest do niego uprzedzona. Błagając na kolanach o zwrócenie wolności jej dziecku, a potem jedynie o zgodę na wizytę księdza u umierającego chłopaka, broni Nowosilcowa przed tłumem. Tłumaczy, że wygląda on na miłego i uczciwego człowieka i pewnie nic nie wiedział o postępowaniu jego pracowników w więzieniu. Staruszka chce widzieć w ludziach dobro, ten cel determinuje jej życie.
Jej cierpienie nie ma granic. Wiedząc o rychłej śmierci katowanego dziecka, nie może mu pomóc. Pragnienie uśmierzenia bólu pozostaje nieukojone.
Rollisonowa jak przykład matki cierpiącej
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimPrzykładów matki cierpiącej jest w polskiej literaturze mnóstwo. Niemal w każdej epoce powstało kilka ważnych portretów kobiet gotowych na największe poświęcenie w imię swego dziecka. Taki symbol stworzył także Adam Mickiewicz.
W III części „Dziadów” pojawia się matka torturowanego więźnia, Rollisona. Na wieść o losie syna, pojmanego i przetrzymywanego w więzieniu bez postawienia zarzutów i szans na obronę, niewidoma staruszka staje przed obliczem samego Senatora Nowosilcowa. Nim to się jej udaje, tygodniami puka do drzwi jego domu, krąży wokół budynku, sypia na chodniku przed nim. Wielokrotnie przepędzania, wyszydzana, a nawet bita, nie poddaje się.
Gdy w końcu udaje się jej porozmawiać z Senatorem, nie jest do niego uprzedzona. Błagając na kolanach o zwrócenie wolności jej dziecku, a potem jedynie o zgodę na wizytę księdza u umierającego chłopaka, broni Nowosilcowa przed tłumem. Tłumaczy, że wygląda on na miłego i uczciwego człowieka i pewnie nic nie wiedział o postępowaniu jego pracowników w więzieniu. Staruszka chce widzieć w ludziach dobro, ten cel determinuje jej życie.
Jej cierpienie nie ma granic. Wiedząc o rychłej śmierci katowanego dziecka, nie może mu pomóc. Pragnienie uśmierzenia bólu pozostaje nieukojone.