Jesteś w:
Ludzie bezdomni
Doktor Tomasz Judym, bohater powieści Stefana Żeromskiego „Ludzie bezdomni”, swój autorski program poprawy życia najuboższych przedstawił podczas spotkania u doktora Czernisza, na jednej z „lekarskich śród”.
Bohater miał sprecyzowany cel tego spotkania - oczekiwał nawiązania współpracy i pomocy ze strony starszych, bardziej doświadczonych kolegów. W referacie „Kilka słów w sprawie higieny” zawarł konkretne pomysły naprawy stanu zdrowia biedoty, sugerując przy tym, że do obowiązków lekarza należy szerzenie higieny w kręgach, w których ludzie nie mają o niej pojęcia. Jego zdaniem lekarz powinien przede wszystkim pomagać biednym:
„Idziemy między tłum i zgadzamy się z rozsądkiem stada. Zamiast ująć w ręce ster życia, zamiast według praw nieomylnej nauki wznosić mur odgradzający życie od śmierci, wolimy doskonalić wygodę i ułatwiać życie bogacza, ażeby pospołu z nim dzielić okruchy zbytku. Lekarz dzisiejszy - to lekarz ludzi bogatych”.
Pragnął rozpropagować ideę leczenia i informowania mas:
„My lekarze mamy wszelką władzę niszczenia suteren, uzdrowotnienia fabryk, mieszkań plugawych, przetrząśnięcia wszelkich krakowskich Kazimierzów, lubelskich dzielnic żydowskich. W naszej to jest mocy. Gdybyśmy tylko chcieli korzystać z przyrodzonych praw stanu, musiałaby nam być posłuszna zarówno ciemnota, jak siła pieniędzy...”.
Niestety, po przedstawieniu autorskich projektów poprawy stanu higieny wśród najbiedniejszych warstw społecznych, słuchacze zgodnie zanegowali jego program, a potem ignorowali przez resztę wieczoru.
Tomasz był tak bardzo przekonany o swoich racjach, że nie zaprzestał dalszych działań w celu poprawy losu ubogich. Pracując potem w pocie czoła w uzdrowisku w Cisach, walczył o osuszenie chłopskich czworaków, opanowanych przez epidemię malarii. Tam także spotkał się z ludźmi dbającymi jedynie o swe finanse. Podobnie czynił w czasie pobytu w Sosnowcu, gdzie podjął ostateczną decyzję o poświęceniu swego życia w tej nierównej walce:
„Ja muszę rozwalić te śmierdzące nory. Nie będę patrzał, jak żyją i umierają ci od cynku (…)Przecie to ja jestem za to wszystko odpowiedzialny! Ja jestem! (…)Jeżeli tego nie zrobię ja, lekarz, to któż to uczyni? Tego nikt...”.
Tomasz Judym odważnie i konsekwentnie broni swoich racji i poglądów. Cały czas próbował wcielić wygłaszane teorie w czyn. Gdyby żył zgodnie w regułami narzuconymi przez bogaczy, szybko dorobiłby się majątku i poślubił ukochaną. On jednak musiał żyć w zgodzie ze swoimi poglądami. Nie ważne, jaką cenę przyszłoby mu za nie zapłacić.
Ocena programu Tomasza Judyma i jego realizacji
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimDoktor Tomasz Judym, bohater powieści Stefana Żeromskiego „Ludzie bezdomni”, swój autorski program poprawy życia najuboższych przedstawił podczas spotkania u doktora Czernisza, na jednej z „lekarskich śród”.
Bohater miał sprecyzowany cel tego spotkania - oczekiwał nawiązania współpracy i pomocy ze strony starszych, bardziej doświadczonych kolegów. W referacie „Kilka słów w sprawie higieny” zawarł konkretne pomysły naprawy stanu zdrowia biedoty, sugerując przy tym, że do obowiązków lekarza należy szerzenie higieny w kręgach, w których ludzie nie mają o niej pojęcia. Jego zdaniem lekarz powinien przede wszystkim pomagać biednym:
„Idziemy między tłum i zgadzamy się z rozsądkiem stada. Zamiast ująć w ręce ster życia, zamiast według praw nieomylnej nauki wznosić mur odgradzający życie od śmierci, wolimy doskonalić wygodę i ułatwiać życie bogacza, ażeby pospołu z nim dzielić okruchy zbytku. Lekarz dzisiejszy - to lekarz ludzi bogatych”.
Pragnął rozpropagować ideę leczenia i informowania mas:
„My lekarze mamy wszelką władzę niszczenia suteren, uzdrowotnienia fabryk, mieszkań plugawych, przetrząśnięcia wszelkich krakowskich Kazimierzów, lubelskich dzielnic żydowskich. W naszej to jest mocy. Gdybyśmy tylko chcieli korzystać z przyrodzonych praw stanu, musiałaby nam być posłuszna zarówno ciemnota, jak siła pieniędzy...”.
Niestety, po przedstawieniu autorskich projektów poprawy stanu higieny wśród najbiedniejszych warstw społecznych, słuchacze zgodnie zanegowali jego program, a potem ignorowali przez resztę wieczoru.
Tomasz był tak bardzo przekonany o swoich racjach, że nie zaprzestał dalszych działań w celu poprawy losu ubogich. Pracując potem w pocie czoła w uzdrowisku w Cisach, walczył o osuszenie chłopskich czworaków, opanowanych przez epidemię malarii. Tam także spotkał się z ludźmi dbającymi jedynie o swe finanse. Podobnie czynił w czasie pobytu w Sosnowcu, gdzie podjął ostateczną decyzję o poświęceniu swego życia w tej nierównej walce:
„Ja muszę rozwalić te śmierdzące nory. Nie będę patrzał, jak żyją i umierają ci od cynku (…)Przecie to ja jestem za to wszystko odpowiedzialny! Ja jestem! (…)Jeżeli tego nie zrobię ja, lekarz, to któż to uczyni? Tego nikt...”.
Tomasz Judym odważnie i konsekwentnie broni swoich racji i poglądów. Cały czas próbował wcielić wygłaszane teorie w czyn. Gdyby żył zgodnie w regułami narzuconymi przez bogaczy, szybko dorobiłby się majątku i poślubił ukochaną. On jednak musiał żyć w zgodzie ze swoimi poglądami. Nie ważne, jaką cenę przyszłoby mu za nie zapłacić.