Jesteś w: Ludzie bezdomni

Joanna Podborska – charakterystyka

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Postać Joanny Podborskiej, drugiej obok Tomasza Judyma tak ważnej figury w powieści „Ludzie bezdomni”, Stefan Żeromski stworzył na wzór swojej żony. Co ciekawe, pisarz poznał Oktawię Rodkiewiczową podczas pobytu w uzdrowisku w Nałęczowie (prototyp majątku Cisy).

Joasia zostaje wpleciona w akcję powieści w wieku około dwudziestu sześciu lat jako guwernantka panien Orszańskich, Natalii i Wandy. Tomasz spotyka ją podczas zwiedzania muzeum w Luwrze, lecz jego uwagę zwraca jej podopieczna, a nie ta „ciemna brunetka z niebieskimi oczami, prześliczna i zgrabna”.

Charakter bohaterki zdradzają jej oczy, a dokładniej spojrzenie pełne dziecięcej naiwności i niewinności:

„Były to oczy szczere aż do naiwności. Zarówno jak cała twarz odzwierciedlały subtelne cienie myśli przechodzących, oddawały niby wierne echo każdy dźwięk duszy i wszystko mówiły bez względu na to, czy kto widzi lub nie ich wyraz”.

Dzięki kończącemu Tom I rozdziałowi „Zwierzenia”, składającego się z fragmentów pamiętnika bohaterki, czytelnik poznaje jej przeszłość. Joasia pochodziła ze szlacheckiej rodziny, urodziła się w dworku we wsi Głogi. Podobnie jak Tomasz, ona także nie miała łatwego dzieciństwa. Wcześnie osierocona, musiała od najmłodszych lat utrzymywać się samodzielnie i opiekować się młodszymi braćmi: Wacławem (zmarł na zesłaniu w Irkucku) i Henrykiem (studiował w Szwajcarii).

Ona także wykształciła się dzięki skromnej pomocy ciotki. Udało jej się skończyć gimnazjum w Kielcach i zostać guwernantką. Pierwszą pracę podjęła u bogatych warszawskich Żydów.

Choć Judym poznał ją dopiero w Paryżu, ona zauważyła go dużo wcześniej. Jadąc pewnego dnia tramwajem zauważyła przystojnego młodzieńca w cylindrze, którego potem rozpoznała w sympatycznym Polaku, przechodzącym się po muzeum Luwr.

Drugą pracą Joasi była ta u pani Niewadzkiej. Przeprowadziła się do Cis i zajęła starannym wykształceniem wnuczek kobiety

Kolejną wspólną cechą bohaterów było przywiązanie do swego pochodzenia. Tak jak Tomasz nie zapomniał o robotniczych korzeniach, utrzymywał kontakt z bratem Wiktorem i jego rodziną, tak i Joanna szanowała swój ród. Pewnego dnia, już jako dorosła kobieta, pojechała na rodzinny grób w Krawczykach, odwiedziła utracony dwór w Głogach, zawitała do Kielc i Mękarzyc, aby odwiedzić wujostwo. Niestety, wizyta nie przebiegła według jej marzeń, dostarczyła za to wiele rozczarowania i smutku. Podborska spotkała się na własne oczy z niegodziwym traktowaniem pracowników, nie poznawała w twarzach ciotki i wuja cech swego łagodnego i uczciwego charakteru. Cierpiała z powodu braku rodziny:

„Gdzież oni są? W co się obrócili? Dokąd odeszli z tego miejsca? Całe moje ciało trzęsło się aż do głębi serca: Rozsypywałam się w proch przed śmiercią, z błaganiem, ażebym była godna posiąść tajemnicę. Gdzie jest mój ojciec, gdzie jest matka: gdzie Wacław?...”.

Spotkanie z Tomaszem w Cisach dało jej nadzieję na szczęście. Szczerze zakochana w przystojnym lekarzu, ale przede wszystkim w dobrym człowieku, nie kryje radości, gdy ten to w niej dostrzega kandydatkę na żonę, a nie w Natalii. Na jego oświadczyny reaguje spontanicznym pocałunkiem:

„Podniosła głowę, żeby usłyszeć... Wtedy uczuła na swych wargach niby rozżarzone węgle. Szczęście jak ciepła krew wpłynęło do jej serca falą powolną Słyszała jakieś pytania, słowa ciche, święte, spod serca. W ustach swych wyrazów znaleźć nie mogła. Mówiła pocałunkami o głębokim szczęściu swym, o dobrowolnej ofierze, którą witała...”.

Wizja wspólnej przyszłości wywołała u Joanny poczucie bezpieczeństwa, jakiego nie czuła przez całe swoje życie. Szczerze zakochana w swoim narzeczonym, kreśliła palny na najbliższe lata. Stało się niestety inaczej – Tomasz postanowił poświęcić się służbie ubogim, nie mógł wiązać się z kimś, komu zepsułby życie.

W tak dramatycznym momencie swego życia Joanna nadal była damą, ona także wyżej stawiała dobro innych (w tym wypadku realizację marzeń Tomasza) nad swoje. Gdy przyszła pożegnać się z ukochanym po tym, jak został zwolniony z kurortu, nie próbowała go zatrzymać na siłę. Zadowoliła się pocałunkiem i przytuleniem, potem odeszła.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej