Jesteś w: Ludzie bezdomni

„Ludzie bezdomni” jako powieść nowego typu

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

„Ludzie bezdomni” w momencie opublikowania zostały od razu nazwane powieścią nowego typu. Stało się tak ze względu na nowatorstwo formy, jaką posłużył się Stefan Żeromski.

Po pierwsze, autor sięgnął po różne pisarskie konwencje. Czerpał z elementów impresjonizmu, co widać na przykład w rozdziale „Przyjdź”, gdy obserwowany na oknem krajobraz po burzy zdaje się być odzwierciedleniem nastroju Tomasza Judyma.

Żeromski wplótł trochę symboli. Już w pierwszym rozdziale I Tomu, gdy główny bohater przygląda się z zachwytem w paryskim muzeum posągowi Wenus z Milo, pojawia się symbol radości i urody życia.
Przy opisach życia warszawskiej czy sosnowieckiej biedoty z kolei pisarz użył zaś technik naturalizmu i realizmu. Umożliwiło mu to ukazać z drobiazgowością i naciskiem na szczegóły brzydotę świata, wyeksponować fizjologiczność otoczenia. Przykład takiego opisu odnajdziemy w II rozdziale I tomu, zatytułowanym „W pocie czoła”, gdy Tomasz Judym obserwuje wygląd bawiących się warszawskich dzieci:
„W sąsiedztwie pniaka leżała krata ścieku podtrzymująca przeróżne odpadki. Słońce dogrzewało. W cieniu wysokiego muru fabryki bawiło się stado dzieci. Jedne z nich były mizerne tak bardzo, że dawała się widzieć w tych przeźroczystych twarzach sieć żył błękitnych; inne opaliły na słońcu nie tylko swe buziaki, ręce i szyje, ale także skórę kolan wyłażących obszernymi dziurami. Pośród wierzgającej gromady pełzało jakieś małe, rachityczne, ze sromotnie krzywymi nogami i ze śladami ospy na gołych, mizernych gnatach. Cała ta banda sprawiała wrażenie śmieci z podwórza czy zeschłych liści, które wiatr miota z miejsca na miejsce”.

Pisarz zrezygnował z przyczynowo-skutkowego zorganizowania fabuły na rzecz kompozycji luźnej, nieprzewidywalnej. Wolał skupić się na poglądach i motywacjach bohatera, niż na precyzyjnym odwzorowaniu każdego roku jego zmagania z pozbawionym empatii środowiskiem. W tekście pojawiają się przeskoki akcji:
„Po upływie roku, jednego z ostatnich dni czerwca Judym zbudził się w Warszawie. Była godzina dziesiąta rano”.
Nowatorstwem jak na ówczesną rzeczywistość było niespodziewane zakończenie I Tomu fragmentami pamiętnika Joasi Podborskiej, z których jawiła się inteligentna, zabawna, ale przede wszystkim szczera i trochę naiwna kobieta. Taki zabieg pozwolił zindywidualizować bohaterkę, nadać jej charakterystycznych rysów.



  Dowiedz się więcej